19 kwietnia 2019 r.

Stanisław Leszczyński i czterdziestu rozbójników: Różnice pomiędzy wersjami

Z Z widelcem wśród książek
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 1: Linia 1:
 
{{data|19 kwietnia 2019}}
 
{{data|19 kwietnia 2019}}
[[File:babà da infornare.jpg|thumb|upright|Neapolitańskie ''babà al rum'' w foremkach. To zdjęcie i następne pochodzą z bloga ''[https://profumodilievito.blogspot.com/search?q=baba Profumo di lievito]'' (''Zapach drożdży'').]]
+
[[File:babà da infornare.jpg|thumb|upright|Neapolitańskie ''babà al rum'' w foremkach. To zdjęcie i następne pochodzą z bloga ''[https://profumodilievito.blogspot.com/search?q=baba Profumo di lievito]'' (''Zapach drożdży'').]]
Wielkanoc za pasem, a to dobra okazja, żeby napisać coś o babach. Tych drożdżowych. Ale zanim przejdziemy do polskich bab wielkanocnych, zajmijmy się babami rumowymi, które mieszkańcy Neapolu uważają za swoją tradycyjną i jedyną w swoim rodzaju regionalną specjalność.
+
Wielkanoc za pasem, a to dobra okazja, żeby napisać coś o babach. Tych drożdżowych. Ale zanim przejdziemy do polskich bab wielkanocnych, zajmijmy się babami rumowymi, które mieszkańcy Neapolu uważają za swoją tradycyjną i jedyną w swoim rodzaju regionalną specjalność.
  
 
== ''Si 'nu babà'' ==
 
== ''Si 'nu babà'' ==
''Babà al rum'' to babeczka drożdżowa, przypominająca nieco przerośnięty ''cupcake''. Wypieka się, przeważnie więcej niż jedną na raz, w puszkowatych foremkach, z których ciasto wyrasta, tworząc charakterystyczny kształt grzyba. Po upieczeniu, wyjęciu z foremek i ostudzeniu, babeczki moczy się przez kilka godzin w rzadkim syropie z dodatkiem rumu (stąd ''al rum'' w nazwie) bądź innego mocnego alkoholu (np. ''limoncello'', czyli lokalnego likieru cytrynowego). Przysmak ten jest w Neapolu na tyle lubiany, że słowo ''babà'' stało się w miejscowym narzeczu synonimem czegoś lub kogoś szczególnie słodkiego czy atrakcyjnego. „''Si 'nu babà''” powiedziane do kobiety znaczy mniej więcej tyle, co po polsku „fajna babka jesteś”. Ale ile wspólnego ma neapolitański ''babà'' (tak, to rzeczownik rodzaju męskiego!) z polską ''babą''?  
+
''Babà al rum'' to babeczka drożdżowa, przypominająca nieco przerośnięty ''cupcake''. Wypieka się, przeważnie więcej niż jedną na raz, w puszkowatych foremkach, z których ciasto wyrasta, tworząc charakterystyczny kształt grzyba. Po upieczeniu, wyjęciu z foremek i ostudzeniu, babeczki moczy się przez kilka godzin w rzadkim syropie z dodatkiem rumu (stąd ''al rum'' w nazwie) bądź innego mocnego alkoholu (np. ''limoncello'', czyli lokalnego likieru cytrynowego). Przysmak ten jest w Neapolu na tyle lubiany, że słowo ''babà'' stało się w miejscowym narzeczu synonimem czegoś lub kogoś szczególnie słodkiego czy atrakcyjnego. „''Si 'nu babà''” powiedziane do kobiety znaczy mniej więcej tyle, co po polsku „fajna babka jesteś”. Ale ile wspólnego ma neapolitański ''babà'' (tak, to rzeczownik rodzaju męskiego!) z polską ''babą''?  
  
Oto co na temat pochodzenia owego wypieku i jego nazwy napisała pani Carla Nuti, psycholożka badająca podobieństwo ludzkich osobowości do deserów:
+
Oto co na temat pochodzenia owego wypieku i jego nazwy napisała pani Carla Nuti, psycholożka badająca podobieństwo ludzkich osobowości do deserów:
 
{{clear}}
 
{{clear}}
  
[[File:babà crema.jpg|thumb|upright|Neapolitański ''babà al rum'' z kremem]]
+
[[File:babà crema.jpg|thumb|upright|Neapolitański ''babà al rum'' z kremem]]
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| „Tu si nu babà!” [dosłownie: „ty jesteś babà!”] to komplement, którym neapolitańczycy mówią swoim sympatiom, iż są kochane, piękne, atrakcyjne i słodkie.
+
| „Tu si nu babà!” [dosłownie: „ty jesteś babà!”] to komplement, którym neapolitańczycy mówią swoim sympatiom, iż są kochane, piękne, atrakcyjne i słodkie.
  
Babà, prawdziwie neapolitańska specjalność, ma w rzeczywistości pochodzenie polskie. Mówi się, że Stanislao Leszczinski [sic], król polski i wielki smakosz, pewnego dnia odsunął ze złością talerz z deserem, w którym nie gustował, wylewając nań nie chcący rum, co nadało ciastu bardziej zachęcający zapach i wygląd, podbijając tym samym królewskie podniebienie. Ten sam władca nazwał ów przysmak imieniem Ali Baby, postaci z Baśni tysiąca i jednej nocy.
+
Babà, prawdziwie neapolitańska specjalność, ma w rzeczywistości pochodzenie polskie. Mówi się, że Stanislao Leszczinski [sic], król polski i wielki smakosz, pewnego dnia odsunął ze złością talerz z deserem, w którym nie gustował, wylewając nań nie chcący rum, co nadało ciastu bardziej zachęcający zapach i wygląd, podbijając tym samym królewskie podniebienie. Ten sam władca nazwał ów przysmak imieniem Ali Baby, postaci z Baśni tysiąca i jednej nocy.
  
Babà najpierw pojawił się w Paryżu, a dopiero później w Neapolu, dokąd sprowadzili go monslù, czyli kucharze zatrudnieni przez partenopejskie [tj. neapolitańskie] rodziny szlacheckie, i gdzie uzyskał swój charakterystyczny kształ grzyba. Ja lubię wypiekać to ciasto w formie okrągłej z dziurą pośrodku i dekorować je małymi babeczkami oraz kremem lub bitą śmietaną, choć „prawdziwi” neapolitańczycy uważają takie dodatki za świętokradztwo.
+
Babà najpierw pojawił się w Paryżu, a dopiero później w Neapolu, dokąd sprowadzili go monslù, czyli kucharze zatrudnieni przez partenopejskie [tj. neapolitańskie] rodziny szlacheckie, i gdzie uzyskał swój charakterystyczny kształ grzyba. Ja lubię wypiekać to ciasto w formie okrągłej z dziurą pośrodku i dekorować je małymi babeczkami oraz kremem lub bitą śmietaną, choć „prawdziwi” neapolitańczycy uważają takie dodatki za świętokradztwo.
 
| źródło =  {{Cyt  
 
| źródło =  {{Cyt  
 
  | nazwisko = Nuti
 
  | nazwisko = Nuti
Linia 26: Linia 26:
 
  | strony  = 107
 
  | strony  = 107
 
  }}, tłum. własne
 
  }}, tłum. własne
| oryg = «Tu si nu babà!!!», complimento che i napoletani fanno alla loro ragazza per dirle che è amabile, bella, attraente e dolce.  
+
| oryg = «Tu si nu babà!!!», complimento che i napoletani fanno alla loro ragazza per dirle che è amabile, bella, attraente e dolce.  
  
Il babà, specialità prettamente napoletana, ha in realtà un'origine polacca. Si racconta che Stanislao Leszczinski (Re di Polonia), uomo molto goloso, un giorno, allontanando rabbiosamente il piatto contenente un dolce che amava poco, fece cadere su questo del rhum donandogli un profumo en un aspetto invitante, tanto de conquistare il palato del Re. Fu lo stesso Sovrano, inspirandosi ad Alì Babà, personaggio del libro “Le Mille e una Notte”, a dare il nome a questa leccornia.
+
Il babà, specialità prettamente napoletana, ha in realtà un'origine polacca. Si racconta che Stanislao Leszczinski (Re di Polonia), uomo molto goloso, un giorno, allontanando rabbiosamente il piatto contenente un dolce che amava poco, fece cadere su questo del rhum donandogli un profumo en un aspetto invitante, tanto de conquistare il palato del Re. Fu lo stesso Sovrano, inspirandosi ad Alì Babà, personaggio del libro “Le Mille e una Notte”, a dare il nome a questa leccornia.
  
Il babà arrivò prima a Parigi e poi a Napoli con i “monslù” (cuochi delle famiglie nobili partenopee), dove assunse la sua forma caratteristica a fungo. A me piace prepararlo tondo con il buco centrale, decorato con piccoli babà e servito con crema o panna montata. Questi sapori aggiunti, sono per i napoletani “veraci”, un vero sacrilegio.
+
Il babà arrivò prima a Parigi e poi a Napoli con i “monslù” (cuochi delle famiglie nobili partenopee), dove assunse la sua forma caratteristica a fungo. A me piace prepararlo tondo con il buco centrale, decorato con piccoli babà e servito con crema o panna montata. Questi sapori aggiunti, sono per i napoletani “veraci”, un vero sacrilegio.
 
}}
 
}}
  
  
Pan Fabrizio Mangoni, który sam siebie określa jako – „jak Leszczyński – urbanistę i smakosza”, jeszcze barwniej opisał moment rzekomego wynalezienia baby przez byłego króla polskiego:
+
Pan Fabrizio Mangoni, który sam siebie określa jako – „jak Leszczyński – urbanistę i smakosza”, jeszcze barwniej opisał moment rzekomego wynalezienia baby przez byłego króla polskiego:
  
[[File:Baba al rhum.jpg|thumb|Słoiki włoskich babeczek w zalewie rumowej lub cytrynówkowej]]
+
[[File:Baba al rhum.jpg|thumb|Słoiki włoskich babeczek w zalewie rumowej lub cytrynówkowej]]
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| Złocista, pofalowana, gąbczasta powierzchnia właśnie oderwała się od formy. Przypominała coś pomiędzy turbanem a pagodą, architekturę koncentrycznych kręgów zwężających się ku górze, ale o nowej konsystencji. Stanislao zrozumiał od razu, iż osiągnął wreszcie to, czego pragnął. W dotyku była miękka i elastyczna. W delikatności i zapachu, który z niej emanował, było coś absolutnie nowatorskiego. Nawet nie skosztowawszy, wiedział już, że wynalazł deser, nie mający nic wspólnego z tymi, które istniały w jego kraju i w jego czasach; osiągnął rzadko spotykany punkt równowagi pomiędzy zwartością i lekkością. Trochę jak we własnym życiu.
+
| Złocista, pofalowana, gąbczasta powierzchnia właśnie oderwała się od formy. Przypominała coś pomiędzy turbanem a pagodą, architekturę koncentrycznych kręgów zwężających się ku górze, ale o nowej konsystencji. Stanislao zrozumiał od razu, iż osiągnął wreszcie to, czego pragnął. W dotyku była miękka i elastyczna. W delikatności i zapachu, który z niej emanował, było coś absolutnie nowatorskiego. Nawet nie skosztowawszy, wiedział już, że wynalazł deser, nie mający nic wspólnego z tymi, które istniały w jego kraju i w jego czasach; osiągnął rzadko spotykany punkt równowagi pomiędzy zwartością i lekkością. Trochę jak we własnym życiu.
  
Tak rozpoczyna się historia długiej podróży baby, mitycznego deseru wynalezionego w połowie XVIII w. przez Stanislao Lekzinskyego [sic], byłego króla Polski, a wówczas księcia Lotaryngii. Podróży, która miała wiele związków z Orientem. Stanislao przez długi czas przebywał w niewoli tureckiej, dzięki czemu mógł dobrze poznać architekturę tej ziemi, która później stała się inspiracją dla pawilonów, zdobiących – obok wielkiego teatru automatów – jego pałac książęcy. Z początku babà był suchy, wypełniony rodzynkami smyrneńskimi i korynckimi, a przede wszystkim rozsiewał woń szafranu. Z uwagi na jego egzotykę oraz niespotykany wcześniej smak i konsystencję, Stanislao nazwał go Ali Babą, ku czci jednego z bohaterów Baśni tysiąca i jednej nocy, których francuski przekład miał okazję przeczytać podczas pobytu w sułtańskim więzieniu w Konstantynopolu.
+
Tak rozpoczyna się historia długiej podróży baby, mitycznego deseru wynalezionego w połowie XVIII w. przez Stanislao Lekzinskyego [sic], byłego króla Polski, a wówczas księcia Lotaryngii. Podróży, która miała wiele związków z Orientem. Stanislao przez długi czas przebywał w niewoli tureckiej, dzięki czemu mógł dobrze poznać architekturę tej ziemi, która później stała się inspiracją dla pawilonów, zdobiących – obok wielkiego teatru automatów – jego pałac książęcy. Z początku babà był suchy, wypełniony rodzynkami smyrneńskimi i korynckimi, a przede wszystkim rozsiewał woń szafranu. Z uwagi na jego egzotykę oraz niespotykany wcześniej smak i konsystencję, Stanislao nazwał go Ali Babą, ku czci jednego z bohaterów Baśni tysiąca i jednej nocy, których francuski przekład miał okazję przeczytać podczas pobytu w sułtańskim więzieniu w Konstantynopolu.
 
| źródło =  {{Cyt  
 
| źródło =  {{Cyt  
 
  | tytuł    = Festival della letteratura di viaggio
 
  | tytuł    = Festival della letteratura di viaggio
 
   | nazwisko r      = Mangoni
 
   | nazwisko r      = Mangoni
 
   | imię r          = Fabrizio  
 
   | imię r          = Fabrizio  
   | rozdział        = I viaggi del Babà
+
   | rozdział        = I viaggi del Babà
 
   | adres rozdziału = http://www.festivaletteraturadiviaggio.it/altrove/cibi/viaggi-del-baba.htm
 
   | adres rozdziału = http://www.festivaletteraturadiviaggio.it/altrove/cibi/viaggi-del-baba.htm
 
  | wydawca  = Società Geografica Italiana Onlus
 
  | wydawca  = Società Geografica Italiana Onlus
Linia 51: Linia 51:
 
  | rok      = 2017
 
  | rok      = 2017
 
  }}, tłum. własne
 
  }}, tłum. własne
| oryg = La superficie dorata, a balze, spugnosa, si era appena staccata dalla forma. Ricordava qualcosa a metà tra il turbante e la pagoda, architettura di cerchi concentrici e digradanti verso l'alto, di una consistenza nuova. Che rispondesse ai suoi desideri Stanislao lo capì subito. Ne saggiò l'elasticità al tatto, e si presentava soffice. Il senso di morbidezza e il profumo che emanava ne facevano un'assoluta novità. Anche senza averlo ancora assaggiato, sapeva di aver inventato un dolce che non aveva niente a che vedere con gli altri della sua terra e della sua epoca; un raro punto di equilibrio tra consistenza e leggerezza. Un po' come la sua vita.
+
| oryg = La superficie dorata, a balze, spugnosa, si era appena staccata dalla forma. Ricordava qualcosa a metà tra il turbante e la pagoda, architettura di cerchi concentrici e digradanti verso l'alto, di una consistenza nuova. Che rispondesse ai suoi desideri Stanislao lo capì subito. Ne saggiò l'elasticità al tatto, e si presentava soffice. Il senso di morbidezza e il profumo che emanava ne facevano un'assoluta novità. Anche senza averlo ancora assaggiato, sapeva di aver inventato un dolce che non aveva niente a che vedere con gli altri della sua terra e della sua epoca; un raro punto di equilibrio tra consistenza e leggerezza. Un po' come la sua vita.
  
Con queste parole si apre il racconto del lungo viaggio del Babà, un dolce mitico, inventato a metà del Settecento da Stanislao Lekzinsky, ex re di Polonia e al momento dell'invenzione duca di Lorena. Viaggio che presenta molti legami con l'Oriente. Stanislao era sto a lungo prigioniero dei turchi, e lì ha potuto studiare e disegnare le architetture di quella terra, che ispireranno più tardi lo stile dei Pavillons che decoreranno il suo palazzo ducale, insieme ad un enorme teatro di automi. Il babà, all'inizio era secco, aveva nell'impasto l'uvetta di Smirne e di Corinto e, soprattutto, portava il profumo dello zafferano. Per l'esotismo, la novità del sapore e della consistenza del dolce Stanislao decise di chiamarlo l'Alì Babà, in omaggio alle Mille e Una Notte, il cui testo francese aveva potuto leggere proprio durante il suo soggiorno – prigione presso il Sultano di Costantinopoli.
+
Con queste parole si apre il racconto del lungo viaggio del Babà, un dolce mitico, inventato a metà del Settecento da Stanislao Lekzinsky, ex re di Polonia e al momento dell'invenzione duca di Lorena. Viaggio che presenta molti legami con l'Oriente. Stanislao era sto a lungo prigioniero dei turchi, e lì ha potuto studiare e disegnare le architetture di quella terra, che ispireranno più tardi lo stile dei Pavillons che decoreranno il suo palazzo ducale, insieme ad un enorme teatro di automi. Il babà, all'inizio era secco, aveva nell'impasto l'uvetta di Smirne e di Corinto e, soprattutto, portava il profumo dello zafferano. Per l'esotismo, la novità del sapore e della consistenza del dolce Stanislao decise di chiamarlo l'Alì Babà, in omaggio alle Mille e Una Notte, il cui testo francese aveva potuto leggere proprio durante il suo soggiorno – prigione presso il Sultano di Costantinopoli.
 
}}
 
}}
  
Ile z tego jest prawdą? Czy Stanisławowi Leszczyńskiemu rzeczywiście należy się chwała za wynalezienie rumowych babeczek i czy faktycznie ich nazwa pochodzi od imienia legendarnego arabskiego rzemieślnika, który wykradł sezamowy skarb czterdziestu rozbójnikom? Spróbujmy dotrzeć po nitce do kłębka; a nitka, jak widać z powyższych cytatów, prowadzi nas najpierw do Francji.
+
Ile z tego jest prawdą? Czy Stanisławowi Leszczyńskiemu rzeczywiście należy się chwała za wynalezienie rumowych babeczek i czy faktycznie ich nazwa pochodzi od imienia legendarnego arabskiego rzemieślnika, który wykradł sezamowy skarb czterdziestu rozbójnikom? Spróbujmy dotrzeć po nitce do kłębka; a nitka, jak widać z powyższych cytatów, prowadzi nas najpierw do Francji.
  
 
== Babaorum ==
 
== Babaorum ==
[[File:Babaorum.jpg|thumb|upright|Galia pod panowaniem rzymskim ok. 50 r.p.n.e. wg Gosinnego i Uderza]]
+
[[File:Babaorum.jpg|thumb|upright|Galia pod panowaniem rzymskim ok. 50 r.p.n.e. wg Gosinnego i Uderza]]
Według jednej z popularnych publikacji dotyczących historii Francji, początki baby rumowej sięgają starożytności. Otóż francuskie określenie tego deseru, ''baba au rhum'' (wym.: ''ba-bao rom'') może pochodzić od nazwy rzymskiego obozu warownego Babaorum. Był to jeden z czterech obozów rzymskich, otaczających w czasach Juliusza Cezara ostatnią niezależną wioskę Galów w Armoryce. Pozostałe trzy nazywały się Laudanum, Petibonum i Aquarium.<ref>{{Cyt  
+
Według jednej z&nbsp;popularnych publikacji dotyczących historii Francji, początki baby rumowej sięgają starożytności. Otóż francuskie określenie tego deseru, ''baba au rhum'' (wym.: ''ba-bao rom'') może pochodzić od nazwy rzymskiego obozu warownego Babaorum. Był to jeden z&nbsp;czterech obozów rzymskich, otaczających w&nbsp;czasach Juliusza Cezara ostatnią niezależną wioskę Galów w&nbsp;Armoryce. Pozostałe trzy nazywały się Laudanum, Petibonum i&nbsp;Aquarium.<ref>{{Cyt  
 
  | nazwisko = Goscinny
 
  | nazwisko = Goscinny
 
  | imię    = René
 
  | imię    = René
Linia 72: Linia 72:
 
  }}</ref>
 
  }}</ref>
  
Ale już inne źródło, biblia francuskiej kuchni, ''Larousse Gastronomique'' (wym.: ''la-rusga-strono-mik'') potwierdza wersję, w której to Stanisław Leczczyński wynalazł ów alkoholizowany wypiek i nazwał go imieniem postaci z arabskiej baśni.  
+
Ale już inne źródło, biblia francuskiej kuchni, ''Larousse Gastronomique'' (wym.: ''la-rusga-strono-mik'') potwierdza wersję, w&nbsp;której to Stanisław Leczczyński wynalazł ów alkoholizowany wypiek i&nbsp;nazwał go imieniem postaci z&nbsp;arabskiej baśni.  
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| Baba to ciasto drożdżowe, czasem z dodatkiem rodzynek i nasączone po upieczeniu syropem na bazie rumu (albo kirschu [alzackiego winiaku czereśniowego]). Wynalezienie baby zawdzięczamy łakomstwu króla polskiego Stanislasa Leszczynskiego (1677–1766), który, na wygnaniu w Lotaryngii, uznał kouglof [alzacką babkę] zbyt suchym i wpadł na pomysł, by skropić go rumem. Jako wierny czytelnik Baśni tysiąca i jednej nocy, nazwał ten wynalazek imieniem swojego ulubionego bohatera, Ali Baby. Wypiek ten odniósł wielki sukces na dworze w Nancy [stolicy Lotaryngii]. Pasztetnik o nazwisku Stohrer, który tam przebywał, udoskonalił przepis i uczynił zeń specjalność swojej ciastkarni przy ulicy Montorgueil w Paryżu, pod uproszczoną nazwą „baba”.
+
| Baba to ciasto drożdżowe, czasem z&nbsp;dodatkiem rodzynek i&nbsp;nasączone po upieczeniu syropem na bazie rumu (albo kirschu [alzackiego winiaku czereśniowego]). Wynalezienie baby zawdzięczamy łakomstwu króla polskiego Stanislasa Leszczynskiego (1677–1766), który, na wygnaniu w&nbsp;Lotaryngii, uznał kouglof [alzacką babkę] zbyt suchym i&nbsp;wpadł na pomysł, by skropić go rumem. Jako wierny czytelnik Baśni tysiąca i&nbsp;jednej nocy, nazwał ten wynalazek imieniem swojego ulubionego bohatera, Ali Baby. Wypiek ten odniósł wielki sukces na dworze w&nbsp;Nancy [stolicy Lotaryngii]. Pasztetnik o&nbsp;nazwisku Stohrer, który tam przebywał, udoskonalił przepis i&nbsp;uczynił zeń specjalność swojej ciastkarni przy ulicy Montorgueil w&nbsp;Paryżu, pod uproszczoną nazwą „baba”.
 
| źródło = {{Cyt  
 
| źródło = {{Cyt  
 
  | inni    = red. Joël Robuchon
 
  | inni    = red. Joël Robuchon
Linia 86: Linia 86:
 
}}
 
}}
  
Jak się jednak okaże, ''Larousse Gastronomique'' jako źródło wiedzy historycznej nie jest dużo bardziej wiarygodny od ''Astérixa''. Bo w końcu dlaczego miałby Leszczyński wziąć alzacki ''kouglof'' (wym.: ''kug-lof'') i dodać do niego alzacki ''kirsch'' (wym.: ''kirsz''), siedząc nie w Alzacji, ale w Lotaryngii? I czy w ogóle przepis opracował sam król, a nie któryś z jego zawodowych pasztetników-ciastkarzy, jak choćby wspomniany Stohrer? A przede wszystkim, dlaczego Polak miałby nazywać ciasto drożdżowe imieniem jakiegoś Ali Baby, jeśli w jego własnym języku już od dawna takie ciasto nazywano babą?
+
Jak się jednak okaże, ''Larousse Gastronomique'' jako źródło wiedzy historycznej nie jest dużo bardziej wiarygodny od ''Astérixa''. Bo w&nbsp;końcu dlaczego miałby Leszczyński wziąć alzacki ''kouglof'' (wym.: ''kug-lof'') i&nbsp;dodać do niego alzacki ''kirsch'' (wym.: ''kirsz''), siedząc nie w&nbsp;Alzacji, ale w&nbsp;Lotaryngii? I&nbsp;czy w&nbsp;ogóle przepis opracował sam król, a&nbsp;nie któryś z&nbsp;jego zawodowych pasztetników-ciastkarzy, jak choćby wspomniany Stohrer? A&nbsp;przede wszystkim, dlaczego Polak miałby nazywać ciasto drożdżowe imieniem jakiegoś Ali Baby, jeśli w&nbsp;jego własnym języku już od dawna takie ciasto nazywano babą?
  
Wygląda na to, że nie ma wyjścia i trzeba sprawdzić dokładniej, co wspólnego miał Stanisław Leszczyński z babami. Na podstawie jego biografii można by nakręcić kilka filmów akcji, ale postaram się możliwie zwięźle nakreślić historię jego życia i jego epoki.
+
Wygląda na to, że nie ma wyjścia i&nbsp;trzeba sprawdzić dokładniej, co wspólnego miał Stanisław Leszczyński z&nbsp;babami. Na podstawie jego biografii można by nakręcić kilka filmów akcji, ale postaram się możliwie zwięźle nakreślić historię jego życia i&nbsp;jego epoki.
  
 
== Od Sasa do Lasa ==
 
== Od Sasa do Lasa ==
 
[[File:Uczta koronacyjna Stanisława Leszczyńskiego.jpg|thumb|upright|left|Uczta koronacyjna Stanisława Leszczyńskiego]]
 
[[File:Uczta koronacyjna Stanisława Leszczyńskiego.jpg|thumb|upright|left|Uczta koronacyjna Stanisława Leszczyńskiego]]
Rzeczpospolita wkroczyła w XVIII wiek jako podupadające mocarstwo w unii personalnej z małą, ale bogatą, Saksonią pod berłem Augusta II Wettina. Tuż przed końcem poprzedniego stulecia (1698), wracając z wielkiego rekonesansu po Europie, Augusta odwiedził w Polsce car rosyjski Piotr Wielki. Obaj panowie byli wysocy, niezwykle silni i mocnogłowi, więc urządzili sobie kilkudniową pijatykę przerywaną zawodami w łamaniu podków gołymi rękami i strzelaniu z armat do byle czego. A przy okazji postanowili rozprawić się ze Szwecją. Jak pomyśleli, tak zrobili i niedługo później (1700) koalicja sasko-rosyjsko-duńska zaatakowała to nadbałtyckie imperium. Jak wiele pijackich pomysłów, tak i ten nie udał się zupełnie tak, jak się spodziewali. Szwedzi rozgromili Duńczyków na Zelandii, Rosjan pod Narwą i Sasów nad Dźwiną, po czym wkroczyli na terytorium Polski. Polscy senatorowie próbowali tłumaczyć królowi szwedzkiemu Karolowi XII, że August wypowiedział mu wojnę jako elektor saski, a nie jako król neutralnej Rzeczypospolitej, ale nie na wiele to się zdało. Szwedzi zajęli Wilno, Warszawę, Poznań i Kraków (1702), a Karol zaczął rozglądać się za nowym królem dla Polski. Syn poprzedniego króla, Jakub Sobieski, odpadał, bo August uwięził go u siebie w Saksonii (1704).  
+
Rzeczpospolita wkroczyła w&nbsp;XVIII wiek jako podupadające mocarstwo w&nbsp;unii personalnej z&nbsp;małą, ale bogatą, Saksonią pod berłem Augusta II Wettina. Tuż przed końcem poprzedniego stulecia (1698), wracając z&nbsp;wielkiego rekonesansu po Europie, Augusta odwiedził w&nbsp;Polsce car rosyjski Piotr Wielki. Obaj panowie byli wysocy, niezwykle silni i&nbsp;mocnogłowi, więc urządzili sobie kilkudniową pijatykę przerywaną zawodami w&nbsp;łamaniu podków gołymi rękami i&nbsp;strzelaniu z&nbsp;armat do byle czego. A&nbsp;przy okazji postanowili rozprawić się ze Szwecją. Jak pomyśleli, tak zrobili i&nbsp;niedługo później (1700) koalicja sasko-rosyjsko-duńska zaatakowała to nadbałtyckie imperium. Jak wiele pijackich pomysłów, tak i&nbsp;ten nie udał się zupełnie tak, jak się spodziewali. Szwedzi rozgromili Duńczyków na Zelandii, Rosjan pod Narwą i&nbsp;Sasów nad Dźwiną, po czym wkroczyli na terytorium Polski. Polscy senatorowie próbowali tłumaczyć królowi szwedzkiemu Karolowi XII, że August wypowiedział mu wojnę jako elektor saski, a&nbsp;nie jako król neutralnej Rzeczypospolitej, ale nie na wiele to się zdało. Szwedzi zajęli Wilno, Warszawę, Poznań i&nbsp;Kraków (1702), a&nbsp;Karol zaczął rozglądać się za nowym królem dla Polski. Syn poprzedniego króla, Jakub Sobieski, odpadał, bo August uwięził go u&nbsp;siebie w&nbsp;Saksonii (1704).  
  
Antysaska opozycja w Polsce wysłała do króla Karola delegację z wojewodą poznańskim Stanisławem Leszczyńskim na czele. Młody, przystojny, oczytany i elokwentny wojewoda tak oczarował Karola, że ten uznał go za idealnego kandydata na swoją marionetkę na polskim tronie i wkrótce przeprowadził jego elekcję. Sejm elekcyjny 1705 r., pierwszy w dziejach polski, który dokonał się w otoczeniu obcych wojsk, był powszechnie uznany za farsę, ale zgodnie z życzeniem szwedzkiego króla wybrał 28-letniego Leszczyńskiego na następcę zdetronizowanego Sasa. Koronacja też nie miała dużo wspólnego z polskim obyczajem -- odbyła się nie na Wawelu, ale w Warszawie, dokonał jej arcybiskup lwowski zamiast prymasa, a w miejsce korony używanej od czasów Łokietka, Karol użyczył Leszczyńskiemu specjalnie na tę okazję zrobionych insygniów, które mu zresztą zaraz po ceremonii zabrał. Panowanie Stanisława I w Polsce trwało niespełna cztery lata. Sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy Rosjanie spuścili Szwedom łomot pod Połtawą (1709), skąd Karol uciekł na terytorium Turcji, urządzając na kilka lat swoją siedzibę w Benderach. August wrócił na polski tron, zaś Stanisław uciekł do szwedzkiego wówczas Szczecina, a stamtąd przedostał się do Turcji, żeby uzgodnić z Karolem, co dalej.  
+
Antysaska opozycja w&nbsp;Polsce wysłała do króla Karola delegację z&nbsp;wojewodą poznańskim Stanisławem Leszczyńskim na czele. Młody, przystojny, oczytany i&nbsp;elokwentny wojewoda tak oczarował Karola, że ten uznał go za idealnego kandydata na swoją marionetkę na polskim tronie i&nbsp;wkrótce przeprowadził jego elekcję. Sejm elekcyjny 1705&nbsp;r., pierwszy w&nbsp;dziejach polski, który dokonał się w&nbsp;otoczeniu obcych wojsk, był powszechnie uznany za farsę, ale zgodnie z&nbsp;życzeniem szwedzkiego króla wybrał 28-letniego Leszczyńskiego na następcę zdetronizowanego Sasa. Koronacja też nie miała dużo wspólnego z&nbsp;polskim obyczajem odbyła się nie na Wawelu, ale w&nbsp;Warszawie, dokonał jej arcybiskup lwowski zamiast prymasa, a&nbsp;w miejsce korony używanej od czasów Łokietka, Karol użyczył Leszczyńskiemu specjalnie na tę okazję zrobionych insygniów, które mu zresztą zaraz po ceremonii zabrał. Panowanie Stanisława&nbsp;I w&nbsp;Polsce trwało niespełna cztery lata. Sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy Rosjanie spuścili Szwedom łomot pod Połtawą (1709), skąd Karol uciekł na terytorium Turcji, urządzając na kilka lat swoją siedzibę w&nbsp;Benderach. August wrócił na polski tron, zaś Stanisław uciekł do szwedzkiego wówczas Szczecina, a&nbsp;stamtąd przedostał się do Turcji, żeby uzgodnić z&nbsp;Karolem, co dalej.  
  
[[File:Colin Stanislas Ier.jpg|thumb|upright|Stanisław Leszczyński, król polski, książę Lotaryngii i Baru, u schyłku swoich dni]]
+
[[File:Colin Stanislas Ier.jpg|thumb|upright|Stanisław Leszczyński, król polski, książę Lotaryngii i&nbsp;Baru, u&nbsp;schyłku swoich dni]]
Bendery, miasteczko na obszarze dzisiejszego Naddniestrza (między Mołdawią a Ukrainą), to jedyne miejsce w Turcji Osmańskiej, w którym Leszczyński przebywał przez jakiś czas. Nigdy w życiu nie był w Konstantynopolu, ani tym bardziej w tureckiej niewoli. Ostatecznie (1714) Karol osadził Leszczyńskiego w należącym do Szwecji niemieckim księstewku Dwóch Mostów (Zweibrücken), gdzie zainspirowany architekturą tureckiego pogranicza eks-król zbudował sobie pałacyk o egzotycznej nazwie Tschifflik (z tureckiego ''çiftlik'', „gospodarstwo”). Niestety po śmierci swojego szwedzkiego protektora (1718) musiał się Leszczyński stamtąd wynieść, więc przeprowadził się do dość skromnej rezydencji w pobliskim Wissembourgu. Miejscowość ta leży w Alzacji, regionie zamieszkanym wówczas przez ludność niemieckojęzyczną, a który od niecałych czterdziestu lat należał do Francji (później Alzacja krążyła jeszcze jak piłeczka pingpongowa między Niemcami i Francją, ostatecznie pozostając w rękach tej drugiej). I być może tam Leszczyński pozostałby już do końca życia, gdyby nie dość nieoczekiwane przybycie dziewosłębów z Wersalu (1725), którzy poprosili Leszczyńskiego o rękę jego córki, królewny Marii, dla młodszego od niej o siedem lat króla francuskiego Ludwika XV. Maria okazała się idealną żoną -- urodziła Ludwikowi dziesięcioro dzieci i nie przeszkadzała mu w relacjach z licznymi metresami. Jej rodzice, żeby być bliżej córki, przenieśli się do Chambord, jednego z najbardziej wypasionych zamków nad Loarą.
+
Bendery, miasteczko na obszarze dzisiejszego Naddniestrza (między Mołdawią a&nbsp;Ukrainą), to jedyne miejsce w&nbsp;Turcji Osmańskiej, w&nbsp;którym Leszczyński przebywał przez jakiś czas. Nigdy w&nbsp;życiu nie był w&nbsp;Konstantynopolu, ani tym bardziej w&nbsp;tureckiej niewoli. Ostatecznie (1714) Karol osadził Leszczyńskiego w&nbsp;należącym do Szwecji niemieckim księstewku Dwóch Mostów (Zweibrücken), gdzie zainspirowany architekturą tureckiego pogranicza eks-król zbudował sobie pałacyk o&nbsp;egzotycznej nazwie Tschifflik (z tureckiego ''çiftlik'', „gospodarstwo”). Niestety po śmierci swojego szwedzkiego protektora (1718) musiał się Leszczyński stamtąd wynieść, więc przeprowadził się do dość skromnej rezydencji w&nbsp;pobliskim Wissembourgu. Miejscowość ta leży w&nbsp;Alzacji, regionie zamieszkanym wówczas przez ludność niemieckojęzyczną, a&nbsp;który od niecałych czterdziestu lat należał do Francji (później Alzacja krążyła jeszcze jak piłeczka pingpongowa między Niemcami i&nbsp;Francją, ostatecznie pozostając w&nbsp;rękach tej drugiej). I&nbsp;być może tam Leszczyński pozostałby już do końca życia, gdyby nie dość nieoczekiwane przybycie dziewosłębów z&nbsp;Wersalu (1725), którzy poprosili Leszczyńskiego o&nbsp;rękę jego córki, królewny Marii, dla młodszego od niej o&nbsp;siedem lat króla francuskiego Ludwika XV. Maria okazała się idealną żoną urodziła Ludwikowi dziesięcioro dzieci i&nbsp;nie przeszkadzała mu w&nbsp;relacjach z&nbsp;licznymi metresami. Jej rodzice, żeby być bliżej córki, przenieśli się do Chambord, jednego z&nbsp;najbardziej wypasionych zamków nad Loarą.
  
Tymczasem w Polsce panował znowu August II, aż zakończył wreszcie zakończył swój hulaszczy żywot, umierając na gangrenę po amputacji stopy cukrzycowej (1733). Leszczyński, licząc na pomoc ze strony zięcia, uznał, że to dobra okazja, by spróbować odzyskać polską koronę. Pojechał więc ''incognito'' do Warszawy, gdzie objawił się niespodziewanie na sejmie elekcyjnym i został wybrany -- tym razem już legalnie -- na króla. Jego wcześniejszą koronację uznano za ważną, więc nie trzeba było jej powtarzać. Jednak sytuacja sprzed niemal trzydziestu lat powtórzyła się, tylko na odwrót: obce wojska, tym razem rosyjskie, zajęły warszawską Pragę, gdzie urządziły konkurencyjną elekcję syna Augusta II, który wkrótce potem został w Krakowie ukoronowany jako August III (tym razem użyto tradycyjnych insygniów; żeby nie naruszyć zapieczętowanych zamków w drzwiach do skarbca koronnego, wydobyto je przez dziurę wybitą w ścianie). Stanisław uciekł z Warszawy do Gdańska, które to miasto dość długo i dzielnie stawiało opór Rosjanom. Oplatająca Europę sieć konkurencyjnych sojuszy zmieniła walkę o polski tron w międzynarodowy konflikt, który -- choć zwany polską wojną sukcesyjną -- toczył się głównie we Włoszech i nad Renem. Francja szybko zajęła sąsiednią Lotaryngię, ale -- nie licząc małego i nieudanego desantu na Westerplatte -- Stanisławowi realnie nie pomogła. Gdańsk w końcu upadł, a Stanisław przebrany za chłopa uciekł (który to już raz?) do Królewca.  
+
Tymczasem w&nbsp;Polsce panował znowu August II, aż zakończył wreszcie zakończył swój hulaszczy żywot, umierając na gangrenę po amputacji stopy cukrzycowej (1733). Leszczyński, licząc na pomoc ze strony zięcia, uznał, że to dobra okazja, by spróbować odzyskać polską koronę. Pojechał więc ''incognito'' do Warszawy, gdzie objawił się niespodziewanie na sejmie elekcyjnym i&nbsp;został wybrany tym razem już legalnie na króla. Jego wcześniejszą koronację uznano za ważną, więc nie trzeba było jej powtarzać. Jednak sytuacja sprzed niemal trzydziestu lat powtórzyła się, tylko na odwrót: obce wojska, tym razem rosyjskie, zajęły warszawską Pragę, gdzie urządziły konkurencyjną elekcję syna Augusta II, który wkrótce potem został w&nbsp;Krakowie ukoronowany jako August III (tym razem użyto tradycyjnych insygniów; żeby nie naruszyć zapieczętowanych zamków w&nbsp;drzwiach do skarbca koronnego, wydobyto je przez dziurę wybitą w&nbsp;ścianie). Stanisław uciekł z&nbsp;Warszawy do Gdańska, które to miasto dość długo i&nbsp;dzielnie stawiało opór Rosjanom. Oplatająca Europę sieć konkurencyjnych sojuszy zmieniła walkę o&nbsp;polski tron w&nbsp;międzynarodowy konflikt, który choć zwany polską wojną sukcesyjną toczył się głównie we Włoszech i&nbsp;nad Renem. Francja szybko zajęła sąsiednią Lotaryngię, ale nie licząc małego i&nbsp;nieudanego desantu na Westerplatte Stanisławowi realnie nie pomogła. Gdańsk w&nbsp;końcu upadł, a&nbsp;Stanisław przebrany za chłopa uciekł (który to już raz?) do Królewca.  
  
[[File:Baba au rhum chez roi Stanislas.jpg|thumb|upright|left|Babeczka rumowa konsumowana na dworze króla Stanisława w Lunéville. Kadr z filmu Arnauda Sélignaca pt. ''Boska Émilie'' (2007).]]
+
[[File:Baba au rhum chez roi Stanislas.jpg|thumb|upright|left|Babeczka rumowa konsumowana na dworze króla Stanisława w&nbsp;Lunéville. Kadr z&nbsp;filmu Arnauda Sélignaca pt. ''Boska Émilie'' (2007).]]
Ostatecznie wojna skończyła się w ten sposób, że August III pozostał na warszawskim tronie, a Stanisław jako nagrodę pocieszenia dostał od zięcia Księstwo Lotaryngii i Baru (1737), gdzie już do końca życia tytułowano go królem i gdzie, jak ocenił Voltaire, uczynił „więcej dobrego niż wszyscy królowie Sarmatów mogli kiedy zdziałać na brzegach Wisły”.<ref>{{Cyt  
+
Ostatecznie wojna skończyła się w&nbsp;ten sposób, że August III pozostał na warszawskim tronie, a&nbsp;Stanisław jako nagrodę pocieszenia dostał od zięcia Księstwo Lotaryngii i&nbsp;Baru (1737), gdzie już do końca życia tytułowano go królem i&nbsp;gdzie, jak ocenił Voltaire, uczynił „więcej dobrego niż wszyscy królowie Sarmatów mogli kiedy zdziałać na brzegach Wisły”.<ref>{{Cyt  
 
  | nazwisko = Voltaire
 
  | nazwisko = Voltaire
 
  | inni    = tłum. Tadeusz Boy-Żeleński
 
  | inni    = tłum. Tadeusz Boy-Żeleński
Linia 109: Linia 109:
 
  | miejsce  = Warszawa
 
  | miejsce  = Warszawa
 
  | rok      = 1931
 
  | rok      = 1931
  }}</ref> Do dziś zresztą Lotaryńczycy wspominają Leszczyńskiego jako króla Stanisława Dobroczyńcę (''Stanislas le Bienfaisant''), choć dorobił się tej pochlebnej opinii trochę na zasadzie „dobry car, źli bojarzy”, nareszcie realizując w swym pałacu w Lunéville (bo to tam spędzał większość czasu, zamiast w stołecznym Nancy) swoje marzenia o oświeconym panowaniu w otoczeniu filozofów i artystów, a zarządzanie księstwem na codzień pozostawiając przysłanemu z Francji kanclerzowi, którym był powszechnie znienawidzony markiz de La Galaizière.
+
  }}</ref> Do dziś zresztą Lotaryńczycy wspominają Leszczyńskiego jako króla Stanisława Dobroczyńcę (''Stanislas le Bienfaisant''), choć dorobił się tej pochlebnej opinii trochę na zasadzie „dobry car, źli bojarzy”, nareszcie realizując w&nbsp;swym pałacu w&nbsp;Lunéville (bo to tam spędzał większość czasu, zamiast w&nbsp;stołecznym Nancy) swoje marzenia o&nbsp;oświeconym panowaniu w&nbsp;otoczeniu filozofów i&nbsp;artystów, a&nbsp;zarządzanie księstwem na codzień pozostawiając przysłanemu z&nbsp;Francji kanclerzowi, którym był powszechnie znienawidzony markiz de La Galaizière.
  
Choć Leszczyński i Wettinowie byli zaciekłymi przeciwnikami politycznymi, to łączyło ich zamiłowanie do dobrego jedzenia, słodkości, wina i kobiet. W Polsce panowanie Augusta III przyniosło wreszcie dłuższy okres upragnionego pokoju, zwanego saskimi ostatkami, kiedy to szlachta – za przykładem magnatów i samego króla Sasa – jadła, piła i popuszczała pasa. Tymczasem Stanisław w swoim „małym Wersalu” w Lunéville gościł Voltaire'a, Rousseau i Monteskiusza, zabawiał się teatrem automatów w swoich egzotycznych ogrodach i zajadał się równie fantazyjnymi kompozycjami z lodów i cukrów przyrządzonymi przez swego nadwornego cukiernika Josepha Gillers. Choć roztył się straszliwie, to przeżył Augusta III, ale nie próbował już wracać na polski tron, na który imperatorowa Katarzyna Wielka wybrała jego imiennika, Stanisława Poniatowskiego (1764).  
+
Choć Leszczyński i&nbsp;Wettinowie byli zaciekłymi przeciwnikami politycznymi, to łączyło ich zamiłowanie do dobrego jedzenia, słodkości, wina i&nbsp;kobiet. W&nbsp;Polsce panowanie Augusta III przyniosło wreszcie dłuższy okres upragnionego pokoju, zwanego saskimi ostatkami, kiedy to szlachta – za przykładem magnatów i&nbsp;samego króla Sasa – jadła, piła i&nbsp;popuszczała pasa. Tymczasem Stanisław w&nbsp;swoim „małym Wersalu” w&nbsp;Lunéville gościł Voltaire'a, Rousseau i&nbsp;Monteskiusza, zabawiał się teatrem automatów w&nbsp;swoich egzotycznych ogrodach i&nbsp;zajadał się równie fantazyjnymi kompozycjami z&nbsp;lodów i&nbsp;cukrów przyrządzonymi przez swego nadwornego cukiernika Josepha Gillers. Choć roztył się straszliwie, to przeżył Augusta III, ale nie próbował już wracać na polski tron, na który imperatorowa Katarzyna Wielka wybrała jego imiennika, Stanisława Poniatowskiego (1764).  
  
Jeden z najkrócej panujących, ale za to najdłużej żyjący, król polski odszedł w 1766 r. wyjątkowo paskudną śmiercią. Mówi się, że król chciał odpalić fajkę, albo po prostu się zamyślił przy kominku. Ale też odlewanie się do kominka nie było wtedy niczym nadzwyczajnym, a sędziwym monarchom nie zawsze chciało się dreptać tam, gdzie król piechotą chodzi. W każdym razie ubranie na Leszczyńskim zapaliło się, a władca zmarł od rozleglych poparzeń po kilku dniach męczarni.
+
Jeden z&nbsp;najkrócej panujących, ale za to najdłużej żyjący, król polski odszedł w&nbsp;1766&nbsp;r. wyjątkowo paskudną śmiercią. Mówi się, że król chciał odpalić fajkę, albo po prostu się zamyślił przy kominku. Ale też odlewanie się do kominka nie było wtedy niczym nadzwyczajnym, a&nbsp;sędziwym monarchom nie zawsze chciało się dreptać tam, gdzie król piechotą chodzi. W&nbsp;każdym razie ubranie na Leszczyńskim zapaliło się, a&nbsp;władca zmarł od rozleglych poparzeń po kilku dniach męczarni.
  
'''''TL;DR:''''' Stanisław Leszczyński został królem polskim, potem go wygnano, przez jakiś czas mieszkał w Alzacji, później znów został królem polskim, znowu go wygnano, a resztę życia spędził jako książę Lotaryngii. Przez całe życie, a zwłaszcza pod koniec, lubił dobrze zjeść. Ale póki co, nie dowiedzieliśmy się niczego nowego o babach.
+
'''''TL;DR:''''' Stanisław Leszczyński został królem polskim, potem go wygnano, przez jakiś czas mieszkał w&nbsp;Alzacji, później znów został królem polskim, znowu go wygnano, a&nbsp;resztę życia spędził jako książę Lotaryngii. Przez całe życie, a&nbsp;zwłaszcza pod koniec, lubił dobrze zjeść. Ale póki co, nie dowiedzieliśmy się niczego nowego o&nbsp;babach.
  
 
== Ach te baby! ==
 
== Ach te baby! ==
{{Video|url=https://www.youtube.com/watch?v=xvXyhC27buU|szer=300|poz=right|opis=Eugeniusz Bodo śpiewa ''Ach te baby'' w filmie Michała Waszyńskiego ''Zabawka'' (1933)}}
+
{{Video|url=https://www.youtube.com/watch?v=xvXyhC27buU|szer=300|poz=right|opis=Eugeniusz Bodo śpiewa ''Ach te baby'' w&nbsp;filmie Michała Waszyńskiego ''Zabawka'' (1933)}}
„Baba” jest w języku polskim słowem niezmiernie wieloznacznym. Jest to, jakby powiedział prof. Miodek, wyraz o słoworodzie naturalnym, razem z „mamą”, „tatą”, czy „cycem”. Pierwotne prasłowiańskie znaczenie to „matka jednego z rodziców”, a przez rozszerzenie – „jakakolwiek starsza kobieta”. W dawnej Polsce „babą” nazywano też chłopkę, a z czasem też jakąkolwiek kobietę nieokrzesaną i gburowatą; jest więc „baba” żeńskim odpowiednikiem „chama”, a przeciwieństwem „pani”. Baba to również drobna handlarka, bo dawniej wieśniaczki przyjeżdżały do miast sprzedawać swoje produkty, ale też zielarka, znachorka, akuszerka, czy po prostu wiedźma. Baba może być wreszcie określeniem kobiety (zwłaszcza zamężnej lub owdowiałej) w dowolnym wieku, a w szczególności własnej żony, czyli „swojej baby”. Kiedy Eugeniusz Bodo śpiewał o babach, to miał chyba na myśli kobiety w ogóle. A może jednak ciasta?
+
„Baba” jest w&nbsp;języku polskim słowem niezmiernie wieloznacznym. Jest to, jakby powiedział prof. Miodek, wyraz o&nbsp;słoworodzie naturalnym, razem z&nbsp;„mamą”, „tatą”, czy „cycem”. Pierwotne prasłowiańskie znaczenie to „matka jednego z&nbsp;rodziców”, a&nbsp;przez rozszerzenie – „jakakolwiek starsza kobieta”. W&nbsp;dawnej Polsce „babą” nazywano też chłopkę, a&nbsp;z czasem też jakąkolwiek kobietę nieokrzesaną i&nbsp;gburowatą; jest więc „baba” żeńskim odpowiednikiem „chama”, a&nbsp;przeciwieństwem „pani”. Baba to również drobna handlarka, bo dawniej wieśniaczki przyjeżdżały do miast sprzedawać swoje produkty, ale też zielarka, znachorka, akuszerka, czy po prostu wiedźma. Baba może być wreszcie określeniem kobiety (zwłaszcza zamężnej lub owdowiałej) w&nbsp;dowolnym wieku, a&nbsp;w szczególności własnej żony, czyli „swojej baby”. Kiedy Eugeniusz Bodo śpiewał o&nbsp;babach, to miał chyba na myśli kobiety w&nbsp;ogóle. A&nbsp;może jednak ciasta?
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
Linia 127: Linia 127:
 
}}
 
}}
  
[[File:Adam Setkowicz.jpg|thumb|left|upright=.6|Dziewczę w stroju krakowskim niosące babę wielkanocną, której wizualnym przedłużeniem jest jego (tzn. dziewczęcia) pofałdowana spódnica (1936)]]
+
[[File:Adam Setkowicz.jpg|thumb|left|upright=.6|Dziewczę w&nbsp;stroju krakowskim niosące babę wielkanocną, której wizualnym przedłużeniem jest jego (tzn. dziewczęcia) pofałdowana spódnica (1936)]]
Zwłaszcza jeśli „babę” zdrobnić do „babki”, to może już być kobietą młodą i atrakcyjną; ale trzeba uważać, bo jeśli zdrobnimy ją jeszcze bardziej, to zostanie „babcią”. Oprócz tego są też [https://www.google.com/search?q=baby+kamienne&tbm=isch pogańskie kamienne posążki] tradycyjnie nazywane „babami”.<ref>{{Cyt  
+
Zwłaszcza jeśli „babę” zdrobnić do „babki”, to może już być kobietą młodą i&nbsp;atrakcyjną; ale trzeba uważać, bo jeśli zdrobnimy ją jeszcze bardziej, to zostanie „babcią”. Oprócz tego są też [https://www.google.com/search?q=baby+kamienne&tbm=isch pogańskie kamienne posążki] tradycyjnie nazywane „babami”.<ref>{{Cyt  
 
  | inni    = red. Piotr Żmigrodzki
 
  | inni    = red. Piotr Żmigrodzki
 
  | tytuł    = Wielki Słownik Języka Polskiego
 
  | tytuł    = Wielki Słownik Języka Polskiego
Linia 134: Linia 134:
 
   | adres rozdziału = https://www.wsjp.pl/do_druku.php?id_hasla=50227&id_znaczenia=0
 
   | adres rozdziału = https://www.wsjp.pl/do_druku.php?id_hasla=50227&id_znaczenia=0
 
  | wydawca  = Instytut Języka Polskiego PAN
 
  | wydawca  = Instytut Języka Polskiego PAN
  }}</ref> A od którego z tych znaczeń pochodzi „baba” w sensie ciasta? Do końca nie wiadomo. Może stąd, że gotowe ciasto przypominało kamienną figurę? A może długą, plisowaną, rozszerzającą się ku podłodze, babciną spódnicę? A może po prostu dlatego, że właśnie starsze kobiety miały największe doświadczenie w trudnej sztuce wypieku drożdżowych ciast?  
+
  }}</ref> A&nbsp;od którego z&nbsp;tych znaczeń pochodzi „baba” w&nbsp;sensie ciasta? Do końca nie wiadomo. Może stąd, że gotowe ciasto przypominało kamienną figurę? A&nbsp;może długą, plisowaną, rozszerzającą się ku podłodze, babciną spódnicę? A&nbsp;może po prostu dlatego, że właśnie starsze kobiety miały największe doświadczenie w&nbsp;trudnej sztuce wypieku drożdżowych ciast?  
  
Wypiek pięknych i puszystych bab był bowiem jedną z najtrudniejszych sztuk, z jakimi musiały mierzyć się domowe kucharki, a baba zbyt przypieczona, opadnięta czy zakalcowata stanowiła dla każdej gospodyni kompromitację. Zaczynano więc od starannego doboru składników -- najlepszej jakości mąki pszennej, drożdży piwnych i świeżego masła. Następnie trzeba było jak najmocniej rozpalić piec, aby jak najdłużej utrzymał w miarę stałą temperaturę, i wstawić do niego formy -- dobrze wyczyszczone i zalane ciastem. Wtedy przychodziła kolej na czynności niemal magiczne, których celem było niedopuszczenie, by baby się „przeziębiły” i opadły. Uszczelniano okna i drzwi, żeby nie było przeciągów, w pobliżu pieca chodziło się na palcach i mówiło szeptem, a wyjęte z pieca baby układano do wystygnięcia na puchowej pościeli. No i oczywiście wstęp do kuchni był całkowicie zabroniony mężczyznom; wyrób bab był czysto babską sprawą.<ref>{{Cyt  
+
Wypiek pięknych i&nbsp;puszystych bab był bowiem jedną z&nbsp;najtrudniejszych sztuk, z&nbsp;jakimi musiały mierzyć się domowe kucharki, a&nbsp;baba zbyt przypieczona, opadnięta czy zakalcowata stanowiła dla każdej gospodyni kompromitację. Zaczynano więc od starannego doboru składników najlepszej jakości mąki pszennej, drożdży piwnych i&nbsp;świeżego masła. Następnie trzeba było jak najmocniej rozpalić piec, aby jak najdłużej utrzymał w&nbsp;miarę stałą temperaturę, i&nbsp;wstawić do niego formy dobrze wyczyszczone i&nbsp;zalane ciastem. Wtedy przychodziła kolej na czynności niemal magiczne, których celem było niedopuszczenie, by baby się „przeziębiły” i&nbsp;opadły. Uszczelniano okna i&nbsp;drzwi, żeby nie było przeciągów, w&nbsp;pobliżu pieca chodziło się na palcach i&nbsp;mówiło szeptem, a&nbsp;wyjęte z&nbsp;pieca baby układano do wystygnięcia na puchowej pościeli. No i&nbsp;oczywiście wstęp do kuchni był całkowicie zabroniony mężczyznom; wyrób bab był czysto babską sprawą.<ref>{{Cyt  
 
  | nazwisko = Łozińska
 
  | nazwisko = Łozińska
 
  | imię    = Maja
 
  | imię    = Maja
Linia 151: Linia 151:
 
| <poem>„Jako puch jesteś” – tak wyrzekł poeta,
 
| <poem>„Jako puch jesteś” – tak wyrzekł poeta,
 
Który na babach znał się także przecie,
 
Który na babach znał się także przecie,
A ja to stwierdzam i wierzę poecie,
+
A ja to stwierdzam i&nbsp;wierzę poecie,
 
Bowiem największa dziś baby zaleta,
 
Bowiem największa dziś baby zaleta,
A dla gospodyń chluba i podnieta,
+
A dla gospodyń chluba i&nbsp;podnieta,
 
Gdy skosztowawszy: „jak puch!” im powiecie.</poem>
 
Gdy skosztowawszy: „jak puch!” im powiecie.</poem>
 
| źródło =  {{Cyt  
 
| źródło =  {{Cyt  
 
  | nazwisko = Gloger
 
  | nazwisko = Gloger
 
  | imię    = Zygmunt
 
  | imię    = Zygmunt
  | tytuł    = Rok polski w życiu, tradycyi i pieśni
+
  | tytuł    = Rok polski w&nbsp;życiu, tradycyi i&nbsp;pieśni
 
  | url      = https://www.dbc.wroc.pl/dlibra/publication/5199/edition/5002/content?ref=desc
 
  | url      = https://www.dbc.wroc.pl/dlibra/publication/5199/edition/5002/content?ref=desc
 
   | rozdział = Baba
 
   | rozdział = Baba
Linia 168: Linia 168:
  
  
[[File:Michał Elwiro Andriolli, Kłopoty wielkanocne.jpg|thumb|Te baby wpuściły mężczyznę do kuchni i baba im nie wyszła.]]
+
[[File:Michał Elwiro Andriolli, Kłopoty wielkanocne.jpg|thumb|Te baby wpuściły mężczyznę do kuchni i&nbsp;baba im nie wyszła.]]
W każdym razie słowo „baba” w znaczeniu „ciasto” pojawiło się w polszczyźnie już co najmniej XVII w.<ref>{{Cyt  
+
W każdym razie słowo „baba” w&nbsp;znaczeniu „ciasto” pojawiło się w&nbsp;polszczyźnie już co najmniej XVII&nbsp;w.<ref>{{Cyt  
 
  | inni    = red. Włodzimierz Gruszczyński
 
  | inni    = red. Włodzimierz Gruszczyński
  | tytuł    = Elektroniczny słownik języka polskiego XVII i XVIII wieku
+
  | tytuł    = Elektroniczny słownik języka polskiego XVII i&nbsp;XVIII wieku
 
  | url      = https://sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=1295
 
  | url      = https://sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=1295
 
   | rozdział = Baba
 
   | rozdział = Baba
Linia 179: Linia 179:
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| <poem>Na samym środku był baranek wyobrażający Agnus Dei [Baranka Bożego] z chorągiewką, calutki z pistacjami {{...}}  
+
| <poem>Na samym środku był baranek wyobrażający Agnus Dei [Baranka Bożego] z&nbsp;chorągiewką, calutki z&nbsp;pistacjami {{...}}  
Stało 4 przeogromnych dzików, to jest tyle, ile części roku. Każdy dzik miał w sobie wieprzowinę, alias [czyli]: szynki, kiełbasy, prosiątka. {{...}}  
+
Stało 4 przeogromnych dzików, to jest tyle, ile części roku. Każdy dzik miał w&nbsp;sobie wieprzowinę, alias [czyli]: szynki, kiełbasy, prosiątka. {{...}}  
Stało tandem [rzędem] 12 jeleni, także całkowicie pieczonych z złocistymi rogami, {{...}} nadziane były rozmaitą zwierzyną, alias: zającami, cietrzewiami, dropiami, pardwami. Te jelenie wyobrażały 12 miesięcy.
+
Stało tandem [rzędem] 12 jeleni, także całkowicie pieczonych z&nbsp;złocistymi rogami, {{...}} nadziane były rozmaitą zwierzyną, alias: zającami, cietrzewiami, dropiami, pardwami. Te jelenie wyobrażały 12 miesięcy.
Na około były ciasta sążniste, tyle, ile tygodni roku, to jest 52, całe cudne placki, mazury, żmudzkie pierogi, a wszystko wysadzane bakalią.
+
Na około były ciasta sążniste, tyle, ile tygodni roku, to jest 52, całe cudne placki, mazury, żmudzkie pierogi, a&nbsp;wszystko wysadzane bakalią.
Za nimi było 365 babek, to jest tyle, ile dni w roku.</poem>
+
Za nimi było 365 babek, to jest tyle, ile dni w&nbsp;roku.</poem>
| źródło =  Z kalendarza poznańskiego cyt. w: {{Cyt  
+
| źródło =  Z&nbsp;kalendarza poznańskiego cyt. w: {{Cyt  
 
  | nazwisko = Gołębiowski
 
  | nazwisko = Gołębiowski
 
  | imię    = Łukasz
 
  | imię    = Łukasz
 
  | tytuł    = Lud polski, jego zwyczaje, zabobony
 
  | tytuł    = Lud polski, jego zwyczaje, zabobony
 
  | url      = https://books.google.com/books?id=EMMaAAAAYAAJ&lpg=PA309&pg=PA309
 
  | url      = https://books.google.com/books?id=EMMaAAAAYAAJ&lpg=PA309&pg=PA309
  | wydawca  = Drukarnia A. Gałęzowskiego i Spółki
+
  | wydawca  = Drukarnia A. Gałęzowskiego i&nbsp;Spółki
 
  | miejsce  = Warszawa
 
  | miejsce  = Warszawa
 
  | rok      = 1830
 
  | rok      = 1830
Linia 196: Linia 196:
  
 
== Od Stohrera do Savarina ==
 
== Od Stohrera do Savarina ==
[[File:Nos petits Alsaciens chez eux; notes et souvenirs d'artiste, par P. Kauffmann; (1918) (14566626019).jpg|thumb|upright|Małe Alzatki niosące kugelhupf z okazji święta Trzech Króli]]
+
[[File:Nos petits Alsaciens chez eux; notes et souvenirs d'artiste, par P. Kauffmann; (1918) (14566626019).jpg|thumb|upright|Małe Alzatki niosące kugelhupf z&nbsp;okazji święta Trzech Króli]]
  
O ile samo słowo „baba” jest niewątpliwie pochodzenia słowiańskiego (więc nie było potrzeby zapożyczania go z języka arabskiego), to nie powodów sądzić, że drożdżowe ciasto wypiekane w formie o kształcie turbana jest rdzennie polskim, czy w ogóle słowiańskim wymysłem. Takie same ciasta, choć znane pod różnymi nazwami, od dawna wypieka się w całej środkowej Europie, od Holandii, poprzez Alzację, Niemcy, Szwajcarię, Austrię, Czechy, Polskę, aż po Rosję. W krainach niemieckojęzycznych nosiło ono nazwę „''Gugelhupf''” lub ''Kugelhupf''. Pochodzenie tej nazwy jest bardziej zagadkowe niż naszej „baby”. W dzisiejszej niemczyźnie „''Kugel''” to „kula”, ale ciasta przecież nigdy nie robiono w takim kształcie. Być może ''Gugel'' pochodzi z łacińskiego ''cucullus'' („kaptur”), a ''Hupf'' to odpowiednik polskiego „hop”; ale co ma podskakujący kaptur do baby drożdżowej? Według pary słynnych niemieckich etymologów, braci Jacoba i Wilhelma Grimmów (którzy przy okazji badań nad językiem spisywali baśnie ludowe), ciasto rosło na drożdżach tak szybko, że aż podskakiwało, ale możliwe, że odnotowali po prostu ludową etymologię. A może chodzi o podskoki podczas tańca na weselach, na których podawano drożdżowe baby? Że ''Kugelhupf'' nie musiał być zawsze na słodko, świadczy fakt, że na polskich Kresach Wchodnich do tej pory jada się babkę ziemniaczaną z cebulą i boczkiem (w werjsi żydowskiej bez boczku), a mówi się na nią „kugel”, „kugiel”, bądź (po litewsku) „''kugelis''”.  
+
O ile samo słowo „baba” jest niewątpliwie pochodzenia słowiańskiego (więc nie było potrzeby zapożyczania go z&nbsp;języka arabskiego), to nie powodów sądzić, że drożdżowe ciasto wypiekane w&nbsp;formie o&nbsp;kształcie turbana jest rdzennie polskim, czy w&nbsp;ogóle słowiańskim wymysłem. Takie same ciasta, choć znane pod różnymi nazwami, od dawna wypieka się w&nbsp;całej środkowej Europie, od Holandii, poprzez Alzację, Niemcy, Szwajcarię, Austrię, Czechy, Polskę, aż po Rosję. W&nbsp;krainach niemieckojęzycznych nosiło ono nazwę „''Gugelhupf''” lub ''Kugelhupf''. Pochodzenie tej nazwy jest bardziej zagadkowe niż naszej „baby”. W&nbsp;dzisiejszej niemczyźnie „''Kugel''” to „kula”, ale ciasta przecież nigdy nie robiono w&nbsp;takim kształcie. Być może ''Gugel'' pochodzi z&nbsp;łacińskiego ''cucullus'' („kaptur”), a&nbsp;''Hupf'' to odpowiednik polskiego „hop”; ale co ma podskakujący kaptur do baby drożdżowej? Według pary słynnych niemieckich etymologów, braci Jacoba i&nbsp;Wilhelma Grimmów (którzy przy okazji badań nad językiem spisywali baśnie ludowe), ciasto rosło na drożdżach tak szybko, że aż podskakiwało, ale możliwe, że odnotowali po prostu ludową etymologię. A&nbsp;może chodzi o&nbsp;podskoki podczas tańca na weselach, na których podawano drożdżowe baby? Że ''Kugelhupf'' nie musiał być zawsze na słodko, świadczy fakt, że na polskich Kresach Wchodnich do tej pory jada się babkę ziemniaczaną z&nbsp;cebulą i&nbsp;boczkiem (w werjsi żydowskiej bez boczku), a&nbsp;mówi się na nią „kugel”, „kugiel”, bądź (po litewsku) „''kugelis''”.  
  
W Alzacji owo ciasto (w słodkiej wersji) pieczono szczególnie chętnie, zwłaszcza na specjalne okazje, jak wesela właśnie, czy święto Trzech Króli. Skąd wzięła się jego nazwa, która w miejscowym dialekcie brzmi „''Kugelhopf''”, próbowano wyjaśniać legendami. Według jednej, był to wynalazek alzackiego księdza, który nazywał się Gérard Kugelhopf.<ref>{{Cyt  
+
W Alzacji owo ciasto (w słodkiej wersji) pieczono szczególnie chętnie, zwłaszcza na specjalne okazje, jak wesela właśnie, czy święto Trzech Króli. Skąd wzięła się jego nazwa, która w&nbsp;miejscowym dialekcie brzmi „''Kugelhopf''”, próbowano wyjaśniać legendami. Według jednej, był to wynalazek alzackiego księdza, który nazywał się Gérard Kugelhopf.<ref>{{Cyt  
 
  | nazwisko = Krondl
 
  | nazwisko = Krondl
 
  | imię    = Michael
 
  | imię    = Michael
  | tytuł    = Sweet Invention: A History of Dessert
+
  | tytuł    = Sweet Invention: A&nbsp;History of Dessert
 
  | wydawca  = Chicago Review Press
 
  | wydawca  = Chicago Review Press
 
  | rok      = 2011
 
  | rok      = 2011
 
  | strony  = 173
 
  | strony  = 173
 
  | url      = https://books.google.dk/books?id=Dt0RErSFvE8C&lpg=PA171&pg=PA17
 
  | url      = https://books.google.dk/books?id=Dt0RErSFvE8C&lpg=PA171&pg=PA17
  }}</ref> Według ciekawszej, to sami trzej królowie, w drodze z Ziemi Świętej do Kolonii (gdzie do dziś znajdują się ich rzekome relikwie) zatrzymali się w malowniczym alzackim miasteczku o nazwie Ribeauvillé, gdzie w podzięce za gościnę podpowiedzieli miejscowemu piekarzowi Kugelowi przepis na ciasto, które on później formował na kształt ich turbanów.<ref>{{Cyt  
+
  }}</ref> Według ciekawszej, to sami trzej królowie, w&nbsp;drodze z&nbsp;Ziemi Świętej do Kolonii (gdzie do dziś znajdują się ich rzekome relikwie) zatrzymali się w&nbsp;malowniczym alzackim miasteczku o&nbsp;nazwie Ribeauvillé, gdzie w&nbsp;podzięce za gościnę podpowiedzieli miejscowemu piekarzowi Kugelowi przepis na ciasto, które on później formował na kształt ich turbanów.<ref>{{Cyt  
 
  | nazwisko = Perrier-Robert
 
  | nazwisko = Perrier-Robert
 
  | imię    = Annie  
 
  | imię    = Annie  
Linia 219: Linia 219:
 
  }}</ref>
 
  }}</ref>
  
[[File:Stohrer Paris.jpg|thumb|left|Wnętrze ciastkarni Stohrera w Paryżu]]
+
[[File:Stohrer Paris.jpg|thumb|left|Wnętrze ciastkarni Stohrera w&nbsp;Paryżu]]
I tak dochodzimy wreszcie do rozwiązania zagadki. Leszczyński podczas swojego wygnania w Alzacji (między pierwszą a druga utratą korony) zatrudniał na swym dworze miejscowych kucharzy, kredencerzy (odpowiedzialnych za nakrycie do stołu i przygotowanie potraw na zimno) oraz pasztetników (specjalistów od ciast). Ci ostatni zapewne podawali czasem alzacki kugelhopf swojemu pracodawcy, który musiał zauważyć, że niczym nie różni się on od polskiej baby. Najsłynniejszym pasztetnikiem-ciastkarzem, który zaczynał swoją karierę na dworze Leszczyńskiego, był Nicolas Stohrer (1706 -- ok. 1781),<ref> {{Cyt  
+
I tak dochodzimy wreszcie do rozwiązania zagadki. Leszczyński podczas swojego wygnania w&nbsp;Alzacji (między pierwszą a&nbsp;druga utratą korony) zatrudniał na swym dworze miejscowych kucharzy, kredencerzy (odpowiedzialnych za nakrycie do stołu i&nbsp;przygotowanie potraw na zimno) oraz pasztetników (specjalistów od ciast). Ci ostatni zapewne podawali czasem alzacki kugelhopf swojemu pracodawcy, który musiał zauważyć, że niczym nie różni się on od polskiej baby. Najsłynniejszym pasztetnikiem-ciastkarzem, który zaczynał swoją karierę na dworze Leszczyńskiego, był Nicolas Stohrer (1706 ok. 1781),<ref> {{Cyt  
 
  | nazwisko = Goldstein
 
  | nazwisko = Goldstein
 
  | imię    = Darra  
 
  | imię    = Darra  
Linia 231: Linia 231:
 
  | rok      = 2015
 
  | rok      = 2015
 
  | strony  = 657
 
  | strony  = 657
  }}</ref> którego królewna Maria po ślubie z królem Francji zabrała ze sobą do Wersalu. Dla młodego Stohrera oznaczało to najlepszy wpis do CV, o jakim mógł zamarzyć, a także okazję, by spopularyzować tradycyjny wypiek ze swych rodzinnych stron na francuskim dworze. Problemem była tylko jego niemiecka nazwa -- dla Francuzów nie do wymówienia i nie do zapisania; Francuzi, jeśli muszą, to zapisują ją na mniej więcej tyle sposobów (''cougloff, goglopf, gouglouff, guglhupf, kougelhopf, kouglhupf, kouglof'' itd.) co nazwisko Leszczyńskiego. O ileż prościej było nauczyć ich polskiego słowa „baba”, które Stohrer poznał pracując dla polskiego eks-króla!<ref>Krondl, ''op. cit.'', s. 171</ref> Słowo to pojawia się na przykład w liście współautora ''Wielkiej Encyklopedii Francuskiej'', Denisa Diderota, w którym opowiada o ucztach u barona d'Holbach na zamku Grand-Val w południowej Francji:
+
  }}</ref> którego królewna Maria po ślubie z&nbsp;królem Francji zabrała ze sobą do Wersalu. Dla młodego Stohrera oznaczało to najlepszy wpis do CV, o&nbsp;jakim mógł zamarzyć, a&nbsp;także okazję, by spopularyzować tradycyjny wypiek ze swych rodzinnych stron na francuskim dworze. Problemem była tylko jego niemiecka nazwa dla Francuzów nie do wymówienia i&nbsp;nie do zapisania; Francuzi, jeśli muszą, to zapisują ją na mniej więcej tyle sposobów (''cougloff, goglopf, gouglouff, guglhupf, kougelhopf, kouglhupf, kouglof'' itd.) co nazwisko Leszczyńskiego. O&nbsp;ileż prościej było nauczyć ich polskiego słowa „baba”, które Stohrer poznał pracując dla polskiego eks-króla!<ref>Krondl, ''op. cit.'', s. 171</ref> Słowo to pojawia się na przykład w&nbsp;liście współautora ''Wielkiej Encyklopedii Francuskiej'', Denisa Diderota, w&nbsp;którym opowiada o&nbsp;ucztach u&nbsp;barona d'Holbach na zamku Grand-Val w&nbsp;południowej Francji:
 
{{clear}}
 
{{clear}}
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| Zostanę tu jeszcze przez tydzień. Niech Pani prosi Boga, abym nie umarł z przejedzenia. Przywożą nam tu codziennie z Champigny najbardziej zajadłe i srogie węgorze, do tego podają małe arbuzy astrachańskie i kiszoną kapustę, i kuropatwy w kapuście, i młode kuropatwy à la crapaudine, i babeczki [des baba], i pasztety, i tarty, i ze dwanaście żołądków by trzeba mieć, żeby to wszystko pomieścić {{...}} Na szczęście zapijamy to w ilościach proporcjonalnych, więc wszystko wchodzi.
+
| Zostanę tu jeszcze przez tydzień. Niech Pani prosi Boga, abym nie umarł z&nbsp;przejedzenia. Przywożą nam tu codziennie z&nbsp;Champigny najbardziej zajadłe i&nbsp;srogie węgorze, do tego podają małe arbuzy astrachańskie i&nbsp;kiszoną kapustę, i&nbsp;kuropatwy w&nbsp;kapuście, i&nbsp;młode kuropatwy à la crapaudine, i&nbsp;babeczki [des baba], i&nbsp;pasztety, i&nbsp;tarty, i&nbsp;ze dwanaście żołądków by trzeba mieć, żeby to wszystko pomieścić {{...}} Na szczęście zapijamy to w&nbsp;ilościach proporcjonalnych, więc wszystko wchodzi.
 
| źródło =  {{Cyt  
 
| źródło =  {{Cyt  
 
  | inni    = red. J. Assézat, Maurice Tourneux
 
  | inni    = red. J. Assézat, Maurice Tourneux
Linia 252: Linia 252:
 
}}
 
}}
  
W 1730 r. Stohrer postanowił otworzyć własną działalność i w pobliżu stacji końcowej powozów przyjeżdżającyh do Paryża od północy, przy ulicy Mont Orgueilleux (dziś Montorgueil), założył najstarszą działającą do dziś paryską ciastkarnię. Czy podawano w niej baby-kuglofy? Pewnie tak. Czy były nasączane rumem? Raczej nie od razu. XVIII-wieczne źródła dość konsekwentnie podają, że baby barwi się szafranem i ozdabia rodzynkami, ale o rumie nie wspominają. Jeszcze na początku XIX w. słynny smakosz Grimod de La Reynière już przypisywał wynalezienie baby Leszczyńskiemu, ale nie była to jeszcze baba rumowa.
+
W 1730&nbsp;r. Stohrer postanowił otworzyć własną działalność i&nbsp;w pobliżu stacji końcowej powozów przyjeżdżającyh do Paryża od północy, przy ulicy Mont Orgueilleux (dziś Montorgueil), założył najstarszą działającą do dziś paryską ciastkarnię. Czy podawano w&nbsp;niej baby-kuglofy? Pewnie tak. Czy były nasączane rumem? Raczej nie od razu. XVIII-wieczne źródła dość konsekwentnie podają, że baby barwi się szafranem i&nbsp;ozdabia rodzynkami, ale o&nbsp;rumie nie wspominają. Jeszcze na początku XIX&nbsp;w. słynny smakosz Grimod de La Reynière już przypisywał wynalezienie baby Leszczyńskiemu, ale nie była to jeszcze baba rumowa.
  
[[File:Baba zwyczajna.jpg|thumb|upright|Baba zwyczajna<br />Ze [https://polona.pl/item/dra-oetkera-przepisy-dla-skrzetnych-gospodyn,MTY0MjkxNDA/20/#item zbiorku przepisów] na ciasta wydanego po polsku w latach 1930. przez zakłady Dr. Oetkera w Oliwie (Wolne Miasto Gdańsk)]]
+
[[File:Baba zwyczajna.jpg|thumb|upright|Baba zwyczajna<br />Ze [https://polona.pl/item/dra-oetkera-przepisy-dla-skrzetnych-gospodyn,MTY0MjkxNDA/20/#item zbiorku przepisów] na ciasta wydanego po polsku w&nbsp;latach 1930. przez zakłady Dr. Oetkera w&nbsp;Oliwie (Wolne Miasto Gdańsk)]]
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| Baba jest potrawą polską wynalezioną przez Stanisława Leczinskiego [sic], króla polskiego i wielkiego [sic] księcia Lotaryngii i Baru, władcę, który był wielkim smakoszem u schyłku swoich dni, a któremu nie była wcale obcą praktyka kuchenna. Szafran i rodzynki korynckie są głównymi przyprawami baby, jednakże niewielu kucharzy potrafi dobrze ją wykonać.
+
| Baba jest potrawą polską wynalezioną przez Stanisława Leczinskiego [sic], króla polskiego i&nbsp;wielkiego [sic] księcia Lotaryngii i&nbsp;Baru, władcę, który był wielkim smakoszem u&nbsp;schyłku swoich dni, a&nbsp;któremu nie była wcale obcą praktyka kuchenna. Szafran i&nbsp;rodzynki korynckie są głównymi przyprawami baby, jednakże niewielu kucharzy potrafi dobrze ją wykonać.
 
| źródło =  {{Cyt  
 
| źródło =  {{Cyt  
 
  | nazwisko = Reynière
 
  | nazwisko = Reynière
Linia 270: Linia 270:
 
}}
 
}}
  
Zresztą w przedrewolucyjnej Francji rum był rzadkością, głównie ze względu na zaporowe cła, którymi państwo chroniło producentów rodzimych koniaków i innych alkoholi. Dopiero na początku XIX w. nad Sekwanę zawitała z Anglii moda na poncz, którego składnikiem był sprowadzany z Karaibów rum z trzciny cukrowej. W latach 40. tegoż stulecia rum zaczął pojawiać się we francuskich przepisach na desery. I tak smakowita legenda o polskim królu, który macza suchy kuglof w rumie i nazywa go imieniem baśniowego bohatera, rozsypuje się jak domek z kart. Najlepiej podsumował to historyk jedzenia, pan Michael Krondl:
+
Zresztą w&nbsp;przedrewolucyjnej Francji rum był rzadkością, głównie ze względu na zaporowe cła, którymi państwo chroniło producentów rodzimych koniaków i&nbsp;innych alkoholi. Dopiero na początku XIX&nbsp;w. nad Sekwanę zawitała z&nbsp;Anglii moda na poncz, którego składnikiem był sprowadzany z&nbsp;Karaibów rum z&nbsp;trzciny cukrowej. W&nbsp;latach 40. tegoż stulecia rum zaczął pojawiać się we francuskich przepisach na desery. I&nbsp;tak smakowita legenda o&nbsp;polskim królu, który macza suchy kuglof w&nbsp;rumie i&nbsp;nazywa go imieniem baśniowego bohatera, rozsypuje się jak domek z&nbsp;kart. Najlepiej podsumował to historyk jedzenia, pan Michael Krondl:
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| Francuzi uwielbiają opowiadać anegdoty o swoim jedzeniu, a jeśli jeszcze uda się skojarzyć potrawę z jakąś znaną postacią, to tym lepiej. Niektóre z tych opowieści są prawdziwe, wiele jest zmyślonych, a bywają i takie, co jak napoleonka czy kremówka składają się z warstw kruchego faktu i puszystej fikcji. Nie da się ich ładnie rozdzielić, a nawet gdyby udało się zeskrobać całe wypełnienie, to pozostała prawda może okazać się nieco sucha.
+
| Francuzi uwielbiają opowiadać anegdoty o&nbsp;swoim jedzeniu, a&nbsp;jeśli jeszcze uda się skojarzyć potrawę z&nbsp;jakąś znaną postacią, to tym lepiej. Niektóre z&nbsp;tych opowieści są prawdziwe, wiele jest zmyślonych, a&nbsp;bywają i&nbsp;takie, co jak napoleonka czy kremówka składają się z&nbsp;warstw kruchego faktu i&nbsp;puszystej fikcji. Nie da się ich ładnie rozdzielić, a&nbsp;nawet gdyby udało się zeskrobać całe wypełnienie, to pozostała prawda może okazać się nieco sucha.
 
| źródło =  {{Cyt  
 
| źródło =  {{Cyt  
 
  | nazwisko = Krondl
 
  | nazwisko = Krondl
 
  | imię    = Michael
 
  | imię    = Michael
  | tytuł    = Sweet Invention: A History of Dessert
+
  | tytuł    = Sweet Invention: A&nbsp;History of Dessert
 
  | wydawca  = Chicago Review Press
 
  | wydawca  = Chicago Review Press
 
  | rok      = 2011
 
  | rok      = 2011
Linia 283: Linia 283:
 
  | url      = https://books.google.dk/books?id=Dt0RErSFvE8C&lpg=PA171&pg=PA17
 
  | url      = https://books.google.dk/books?id=Dt0RErSFvE8C&lpg=PA171&pg=PA17
 
  }}, tłum. własne
 
  }}, tłum. własne
| oryg = The French love to tell anecdotes about their food, and if some eminent person can be attached to a dish, so much the better. Some of the tales happen to be true, many are made up, but in some cases the stories are like a napoleon or millefeuille made up of layers of crisp fact and frothy fiction. Pulling it apart neatly is almost impossible. What's more, once you've scraped away all the fluff, the truth you are left with can be a little dry.
+
| oryg = The French love to tell anecdotes about their food, and if some eminent person can be attached to a&nbsp;dish, so much the better. Some of the tales happen to be true, many are made up, but in some cases the stories are like a&nbsp;napoleon or millefeuille made up of layers of crisp fact and frothy fiction. Pulling it apart neatly is almost impossible. What's more, once you've scraped away all the fluff, the truth you are left with can be a&nbsp;little dry.
 
}}
 
}}
  
[[File:Baba czekoladowa.jpg|thumb|upright|Baba czekoladowa<br />Ta fabryka Dr. Oetkera w Oliwie nadal działa i rozsiewa po okolicy charakterystyczny słodkawy zapach mleka w proszku. Wiem, bo mieszkam 400 m od niej.]]
+
[[File:Baba czekoladowa.jpg|thumb|upright|Baba czekoladowa<br />Ta fabryka Dr. Oetkera w&nbsp;Oliwie nadal działa i&nbsp;rozsiewa po okolicy charakterystyczny słodkawy zapach mleka w&nbsp;proszku. Wiem, bo mieszkam 400 m od niej.]]
Zanurzanie pojedynczych kawałków suchego ciasta w winie, kawie czy czekoladzie było niewątpliwie starą praktyką, ale to nie samo co nasączanie całej baby przed podaniem. Kto zatem wpadł na taki pomysł? Tego nie wiemy, ale wiadomo, że w 1845 r. Auguste Julien (wym. ''o-giust żiu-lię''), współwłaściciel ciastkarni przy placu de la Bourse w Paryżu, włączył do swojej oferty babeczki z kawałkami kandyzowanej skórki pomarańczy zamiast rodzynek i nasączane syropem na bazie kirschu zamiast rumu (albo kirschu). A że, jak już wiemy, Francuzi wolą te potrawy, które kojarzą im się z celebrytami, to nazwał tę babkę ''savarin'' (wym. ''sawa-rę'') -- od nazwiska słynnego smakosza, który nazywał się Jean-Anthelme Brillat (1755--1826; wym. ''żanan-telm bri-ja''), ale zmienił nazwisko na Savarin, żeby dostać spadek po ciotce.  
+
Zanurzanie pojedynczych kawałków suchego ciasta w&nbsp;winie, kawie czy czekoladzie było niewątpliwie starą praktyką, ale to nie samo co nasączanie całej baby przed podaniem. Kto zatem wpadł na taki pomysł? Tego nie wiemy, ale wiadomo, że w&nbsp;1845&nbsp;r. Auguste Julien (wym. ''o-giust żiu-lię''), współwłaściciel ciastkarni przy placu de la Bourse w&nbsp;Paryżu, włączył do swojej oferty babeczki z&nbsp;kawałkami kandyzowanej skórki pomarańczy zamiast rodzynek i&nbsp;nasączane syropem na bazie kirschu zamiast rumu (albo kirschu). A&nbsp;że, jak już wiemy, Francuzi wolą te potrawy, które kojarzą im się z&nbsp;celebrytami, to nazwał tę babkę ''savarin'' (wym. ''sawa-rę'') od nazwiska słynnego smakosza, który nazywał się Jean-Anthelme Brillat (1755–1826; wym. ''żanan-telm bri-ja''), ale zmienił nazwisko na Savarin, żeby dostać spadek po ciotce.  
  
Jeśli chodzi o charakterystyczny kształt baby czy gugelhupfa, który gdzieniegdzie nazywano też „głową Turka”, to podobne formy stosowali już starożytni Rzymianie ok. 200 r.n.e.<ref>{{Cyt  
+
Jeśli chodzi o&nbsp;charakterystyczny kształt baby czy gugelhupfa, który gdzieniegdzie nazywano też „głową Turka”, to podobne formy stosowali już starożytni Rzymianie ok. 200&nbsp;r.n.e.<ref>{{Cyt  
 
  | nazwisko = Adamson
 
  | nazwisko = Adamson
 
  | imię    = Melitta Weiss
 
  | imię    = Melitta Weiss
Linia 297: Linia 297:
 
  | rok      = 2004
 
  | rok      = 2004
 
  | strony  = 69
 
  | strony  = 69
  }}</ref> Z czego wynika, że historia zatoczyła koło -- z dawnego Rzymu, przez Niemcy, Polskę, Alzację, Francję, z powrotem do Włoch i neapolitańskich ''babà al rum''.
+
  }}</ref> Z&nbsp;czego wynika, że historia zatoczyła koło z&nbsp;dawnego Rzymu, przez Niemcy, Polskę, Alzację, Francję, z&nbsp;powrotem do Włoch i&nbsp;neapolitańskich ''babà al rum''.
  
 
== Przepis ==
 
== Przepis ==
Historia zatoczyła też koło, gdy do Polski trafiły przepisy na niby polskie baby, ale nasączane alkoholizowanym syropem. Oto jeden z nich, na babki z ponczem na bazie araku:
+
Historia zatoczyła też koło, gdy do Polski trafiły przepisy na niby polskie baby, ale nasączane alkoholizowanym syropem. Oto jeden z&nbsp;nich, na babki z&nbsp;ponczem na bazie araku:
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| '''Poncz zwyczajny''': Funt cukru umoczyć w wodzie, poprzednio jednak trzeba go obetrzeć o skórkę 6 cytryn, włożyć natychmiast w rondelek i zagotować na syrop; mając już wyciśnięty i sok z 6 cytryn, wlać do syropu najprzód kwartę araku, a potem sok cytrynowy, potrzymać tak pod przykryciem, wtedy zlać esencję do butelki {{...}}
+
| '''Poncz zwyczajny''': Funt cukru umoczyć w&nbsp;wodzie, poprzednio jednak trzeba go obetrzeć o&nbsp;skórkę 6 cytryn, włożyć natychmiast w&nbsp;rondelek i&nbsp;zagotować na syrop; mając już wyciśnięty i&nbsp;sok z&nbsp;6 cytryn, wlać do syropu najprzód kwartę araku, a&nbsp;potem sok cytrynowy, potrzymać tak pod przykryciem, wtedy zlać esencję do butelki {{...}}
  
'''Babki ponczowe''': Dwa funty pięknej mąki zarobić kwaterką letniego mleka, 4 łyżkami albo łutami gęstych drożdży, dodać 10 jaj całych i ćwierć funta cukru; zostawić w ciepłym miejscu pod przykryciem na noc; a nazajutrz rano, dodać funt przetopionego letniego masła i półkwaterek esencji ponczowej. Wyrobić ciasto dokładnie, małe foremki wysmarować świeżym masłem, napełnić do połowy ciastem, po chwili rośnienia, wsadzić w piec umiarkowany na 3 kwadranse. Wyjąć z foremek na gorąco.
+
'''Babki ponczowe''': Dwa funty pięknej mąki zarobić kwaterką letniego mleka, 4 łyżkami albo łutami gęstych drożdży, dodać 10 jaj całych i&nbsp;ćwierć funta cukru; zostawić w&nbsp;ciepłym miejscu pod przykryciem na noc; a&nbsp;nazajutrz rano, dodać funt przetopionego letniego masła i&nbsp;półkwaterek esencji ponczowej. Wyrobić ciasto dokładnie, małe foremki wysmarować świeżym masłem, napełnić do połowy ciastem, po chwili rośnienia, wsadzić w&nbsp;piec umiarkowany na 3 kwadranse. Wyjąć z&nbsp;foremek na gorąco.
 
| źródło = {{Cyt  
 
| źródło = {{Cyt  
 
  | nazwisko = L[eśniew]ska
 
  | nazwisko = L[eśniew]ska
Linia 320: Linia 320:
 
{{Komentarze}}
 
{{Komentarze}}
  
<!--
+
<!
 
[[Kategoria: ]]
 
[[Kategoria: ]]
 
[[en: Good King Stanislas and the Forty Thieves]]
 
[[en: Good King Stanislas and the Forty Thieves]]
-->
+
>

Wersja z 16:12, 19 kwi 2019

Neapolitańskie babà al rum w foremkach. To zdjęcie i następne pochodzą z bloga Profumo di lievito (Zapach drożdży).

Wielkanoc za pasem, a to dobra okazja, żeby napisać coś o babach. Tych drożdżowych. Ale zanim przejdziemy do polskich bab wielkanocnych, zajmijmy się babami rumowymi, które mieszkańcy Neapolu uważają za swoją tradycyjną i jedyną w swoim rodzaju regionalną specjalność.

Si 'nu babà

Babà al rum to babeczka drożdżowa, przypominająca nieco przerośnięty cupcake. Wypieka się, przeważnie więcej niż jedną na raz, w puszkowatych foremkach, z których ciasto wyrasta, tworząc charakterystyczny kształt grzyba. Po upieczeniu, wyjęciu z foremek i ostudzeniu, babeczki moczy się przez kilka godzin w rzadkim syropie z dodatkiem rumu (stąd al rum w nazwie) bądź innego mocnego alkoholu (np. limoncello, czyli lokalnego likieru cytrynowego). Przysmak ten jest w Neapolu na tyle lubiany, że słowo babà stało się w miejscowym narzeczu synonimem czegoś lub kogoś szczególnie słodkiego czy atrakcyjnego. „Si 'nu babà” powiedziane do kobiety znaczy mniej więcej tyle, co po polsku „fajna babka jesteś”. Ale ile wspólnego ma neapolitański babà (tak, to rzeczownik rodzaju męskiego!) z polską babą?

Oto co na temat pochodzenia owego wypieku i jego nazwy napisała pani Carla Nuti, psycholożka badająca podobieństwo ludzkich osobowości do deserów:

Neapolitański babà al rum z kremem
„Tu si nu babà!” [dosłownie: „ty jesteś babà!”] to komplement, którym neapolitańczycy mówią swoim sympatiom, iż są kochane, piękne, atrakcyjne i słodkie.

Babà, prawdziwie neapolitańska specjalność, ma w rzeczywistości pochodzenie polskie. Mówi się, że Stanislao Leszczinski [sic], król polski i wielki smakosz, pewnego dnia odsunął ze złością talerz z deserem, w którym nie gustował, wylewając nań nie chcący rum, co nadało ciastu bardziej zachęcający zapach i wygląd, podbijając tym samym królewskie podniebienie. Ten sam władca nazwał ów przysmak imieniem Ali Baby, postaci z Baśni tysiąca i jednej nocy.

Babà najpierw pojawił się w Paryżu, a dopiero później w Neapolu, dokąd sprowadzili go monslù, czyli kucharze zatrudnieni przez partenopejskie [tj. neapolitańskie] rodziny szlacheckie, i gdzie uzyskał swój charakterystyczny kształ grzyba. Ja lubię wypiekać to ciasto w formie okrągłej z dziurą pośrodku i dekorować je małymi babeczkami oraz kremem lub bitą śmietaną, choć „prawdziwi” neapolitańczycy uważają takie dodatki za świętokradztwo.

Carla Nuti: Una psicologa in cucina, Roma: Sovera Edizioni, 2011, s. 107, tłum. własne
«Tu si nu babà!!!», complimento che i napoletani fanno alla loro ragazza per dirle che è amabile, bella, attraente e dolce.

Il babà, specialità prettamente napoletana, ha in realtà un'origine polacca. Si racconta che Stanislao Leszczinski (Re di Polonia), uomo molto goloso, un giorno, allontanando rabbiosamente il piatto contenente un dolce che amava poco, fece cadere su questo del rhum donandogli un profumo en un aspetto invitante, tanto de conquistare il palato del Re. Fu lo stesso Sovrano, inspirandosi ad Alì Babà, personaggio del libro “Le Mille e una Notte”, a dare il nome a questa leccornia.

Il babà arrivò prima a Parigi e poi a Napoli con i “monslù” (cuochi delle famiglie nobili partenopee), dove assunse la sua forma caratteristica a fungo. A me piace prepararlo tondo con il buco centrale, decorato con piccoli babà e servito con crema o panna montata. Questi sapori aggiunti, sono per i napoletani “veraci”, un vero sacrilegio.


Tekst oryginalny:
«Tu si nu babà!!!», complimento che i napoletani fanno alla loro ragazza per dirle che è amabile, bella, attraente e dolce.

Il babà, specialità prettamente napoletana, ha in realtà un'origine polacca. Si racconta che Stanislao Leszczinski (Re di Polonia), uomo molto goloso, un giorno, allontanando rabbiosamente il piatto contenente un dolce che amava poco, fece cadere su questo del rhum donandogli un profumo en un aspetto invitante, tanto de conquistare il palato del Re. Fu lo stesso Sovrano, inspirandosi ad Alì Babà, personaggio del libro “Le Mille e una Notte”, a dare il nome a questa leccornia.

Il babà arrivò prima a Parigi e poi a Napoli con i “monslù” (cuochi delle famiglie nobili partenopee), dove assunse la sua forma caratteristica a fungo. A me piace prepararlo tondo con il buco centrale, decorato con piccoli babà e servito con crema o panna montata. Questi sapori aggiunti, sono per i napoletani “veraci”, un vero sacrilegio.


Pan Fabrizio Mangoni, który sam siebie określa jako – „jak Leszczyński – urbanistę i smakosza”, jeszcze barwniej opisał moment rzekomego wynalezienia baby przez byłego króla polskiego:

Słoiki włoskich babeczek w zalewie rumowej lub cytrynówkowej
Złocista, pofalowana, gąbczasta powierzchnia właśnie oderwała się od formy. Przypominała coś pomiędzy turbanem a pagodą, architekturę koncentrycznych kręgów zwężających się ku górze, ale o nowej konsystencji. Stanislao zrozumiał od razu, iż osiągnął wreszcie to, czego pragnął. W dotyku była miękka i elastyczna. W delikatności i zapachu, który z niej emanował, było coś absolutnie nowatorskiego. Nawet nie skosztowawszy, wiedział już, że wynalazł deser, nie mający nic wspólnego z tymi, które istniały w jego kraju i w jego czasach; osiągnął rzadko spotykany punkt równowagi pomiędzy zwartością i lekkością. Trochę jak we własnym życiu.

Tak rozpoczyna się historia długiej podróży baby, mitycznego deseru wynalezionego w połowie XVIII w. przez Stanislao Lekzinskyego [sic], byłego króla Polski, a wówczas księcia Lotaryngii. Podróży, która miała wiele związków z Orientem. Stanislao przez długi czas przebywał w niewoli tureckiej, dzięki czemu mógł dobrze poznać architekturę tej ziemi, która później stała się inspiracją dla pawilonów, zdobiących – obok wielkiego teatru automatów – jego pałac książęcy. Z początku babà był suchy, wypełniony rodzynkami smyrneńskimi i korynckimi, a przede wszystkim rozsiewał woń szafranu. Z uwagi na jego egzotykę oraz niespotykany wcześniej smak i konsystencję, Stanislao nazwał go Ali Babą, ku czci jednego z bohaterów Baśni tysiąca i jednej nocy, których francuski przekład miał okazję przeczytać podczas pobytu w sułtańskim więzieniu w Konstantynopolu.

Fabrizio Mangoni: I viaggi del Babà, w: Festival della letteratura di viaggio, Roma: Società Geografica Italiana Onlus, 2017, tłum. własne
La superficie dorata, a balze, spugnosa, si era appena staccata dalla forma. Ricordava qualcosa a metà tra il turbante e la pagoda, architettura di cerchi concentrici e digradanti verso l'alto, di una consistenza nuova. Che rispondesse ai suoi desideri Stanislao lo capì subito. Ne saggiò l'elasticità al tatto, e si presentava soffice. Il senso di morbidezza e il profumo che emanava ne facevano un'assoluta novità. Anche senza averlo ancora assaggiato, sapeva di aver inventato un dolce che non aveva niente a che vedere con gli altri della sua terra e della sua epoca; un raro punto di equilibrio tra consistenza e leggerezza. Un po' come la sua vita.

Con queste parole si apre il racconto del lungo viaggio del Babà, un dolce mitico, inventato a metà del Settecento da Stanislao Lekzinsky, ex re di Polonia e al momento dell'invenzione duca di Lorena. Viaggio che presenta molti legami con l'Oriente. Stanislao era sto a lungo prigioniero dei turchi, e lì ha potuto studiare e disegnare le architetture di quella terra, che ispireranno più tardi lo stile dei Pavillons che decoreranno il suo palazzo ducale, insieme ad un enorme teatro di automi. Il babà, all'inizio era secco, aveva nell'impasto l'uvetta di Smirne e di Corinto e, soprattutto, portava il profumo dello zafferano. Per l'esotismo, la novità del sapore e della consistenza del dolce Stanislao decise di chiamarlo l'Alì Babà, in omaggio alle Mille e Una Notte, il cui testo francese aveva potuto leggere proprio durante il suo soggiorno – prigione presso il Sultano di Costantinopoli.


Tekst oryginalny:
La superficie dorata, a balze, spugnosa, si era appena staccata dalla forma. Ricordava qualcosa a metà tra il turbante e la pagoda, architettura di cerchi concentrici e digradanti verso l'alto, di una consistenza nuova. Che rispondesse ai suoi desideri Stanislao lo capì subito. Ne saggiò l'elasticità al tatto, e si presentava soffice. Il senso di morbidezza e il profumo che emanava ne facevano un'assoluta novità. Anche senza averlo ancora assaggiato, sapeva di aver inventato un dolce che non aveva niente a che vedere con gli altri della sua terra e della sua epoca; un raro punto di equilibrio tra consistenza e leggerezza. Un po' come la sua vita.

Con queste parole si apre il racconto del lungo viaggio del Babà, un dolce mitico, inventato a metà del Settecento da Stanislao Lekzinsky, ex re di Polonia e al momento dell'invenzione duca di Lorena. Viaggio che presenta molti legami con l'Oriente. Stanislao era sto a lungo prigioniero dei turchi, e lì ha potuto studiare e disegnare le architetture di quella terra, che ispireranno più tardi lo stile dei Pavillons che decoreranno il suo palazzo ducale, insieme ad un enorme teatro di automi. Il babà, all'inizio era secco, aveva nell'impasto l'uvetta di Smirne e di Corinto e, soprattutto, portava il profumo dello zafferano. Per l'esotismo, la novità del sapore e della consistenza del dolce Stanislao decise di chiamarlo l'Alì Babà, in omaggio alle Mille e Una Notte, il cui testo francese aveva potuto leggere proprio durante il suo soggiorno – prigione presso il Sultano di Costantinopoli.

Ile z tego jest prawdą? Czy Stanisławowi Leszczyńskiemu rzeczywiście należy się chwała za wynalezienie rumowych babeczek i czy faktycznie ich nazwa pochodzi od imienia legendarnego arabskiego rzemieślnika, który wykradł sezamowy skarb czterdziestu rozbójnikom? Spróbujmy dotrzeć po nitce do kłębka; a nitka, jak widać z powyższych cytatów, prowadzi nas najpierw do Francji.

Babaorum

Galia pod panowaniem rzymskim ok. 50 r.p.n.e. wg Gosinnego i Uderza

Według jednej z popularnych publikacji dotyczących historii Francji, początki baby rumowej sięgają starożytności. Otóż francuskie określenie tego deseru, baba au rhum (wym.: ba-bao rom) może pochodzić od nazwy rzymskiego obozu warownego Babaorum. Był to jeden z czterech obozów rzymskich, otaczających w czasach Juliusza Cezara ostatnią niezależną wioskę Galów w Armoryce. Pozostałe trzy nazywały się Laudanum, Petibonum i Aquarium.[1]

Ale już inne źródło, biblia francuskiej kuchni, Larousse Gastronomique (wym.: la-rusga-strono-mik) potwierdza wersję, w której to Stanisław Leczczyński wynalazł ów alkoholizowany wypiek i nazwał go imieniem postaci z arabskiej baśni.

Baba to ciasto drożdżowe, czasem z dodatkiem rodzynek i nasączone po upieczeniu syropem na bazie rumu (albo kirschu [alzackiego winiaku czereśniowego]). Wynalezienie baby zawdzięczamy łakomstwu króla polskiego Stanislasa Leszczynskiego (1677–1766), który, na wygnaniu w Lotaryngii, uznał kouglof [alzacką babkę] zbyt suchym i wpadł na pomysł, by skropić go rumem. Jako wierny czytelnik Baśni tysiąca i jednej nocy, nazwał ten wynalazek imieniem swojego ulubionego bohatera, Ali Baby. Wypiek ten odniósł wielki sukces na dworze w Nancy [stolicy Lotaryngii]. Pasztetnik o nazwisku Stohrer, który tam przebywał, udoskonalił przepis i uczynił zeń specjalność swojej ciastkarni przy ulicy Montorgueil w Paryżu, pod uproszczoną nazwą „baba”.
Larousse Gastronomique, red. Joël Robuchon, 1997, s. 76, tłum. własne
Baba — Gâteau de pâte levée, parfois additionnée de raisins secs et imbibée, après cuisson, d’un sirop au rhum (ou au kirsch). La création du baba serait due à la gourmandise du roi de Pologne Stanislas Leszczynski (1677–1766), exilé en Lorraine : trouvant le kouglof trop sec, il imagina de l'arroser de rhum. Lecteur assidu des Mille et Une Nuits, il aurait baptisé cet apprêt du nom de son héros favori, Ali Baba. Le gâteau eut un grand succès à la cour de Nancy. Le pâtissier Stohrer, qui y avait séjourné, perfectionna la recette et en fit la spécialité de sa maison de la rue Montorgueil, à Paris, sous le simple nom de « baba ».

Tekst oryginalny:
Baba — Gâteau de pâte levée, parfois additionnée de raisins secs et imbibée, après cuisson, d’un sirop au rhum (ou au kirsch). La création du baba serait due à la gourmandise du roi de Pologne Stanislas Leszczynski (1677–1766), exilé en Lorraine : trouvant le kouglof trop sec, il imagina de l'arroser de rhum. Lecteur assidu des Mille et Une Nuits, il aurait baptisé cet apprêt du nom de son héros favori, Ali Baba. Le gâteau eut un grand succès à la cour de Nancy. Le pâtissier Stohrer, qui y avait séjourné, perfectionna la recette et en fit la spécialité de sa maison de la rue Montorgueil, à Paris, sous le simple nom de « baba ».

Jak się jednak okaże, Larousse Gastronomique jako źródło wiedzy historycznej nie jest dużo bardziej wiarygodny od Astérixa. Bo w końcu dlaczego miałby Leszczyński wziąć alzacki kouglof (wym.: kug-lof) i dodać do niego alzacki kirsch (wym.: kirsz), siedząc nie w Alzacji, ale w Lotaryngii? I czy w ogóle przepis opracował sam król, a nie któryś z jego zawodowych pasztetników-ciastkarzy, jak choćby wspomniany Stohrer? A przede wszystkim, dlaczego Polak miałby nazywać ciasto drożdżowe imieniem jakiegoś Ali Baby, jeśli w jego własnym języku już od dawna takie ciasto nazywano babą?

Wygląda na to, że nie ma wyjścia i trzeba sprawdzić dokładniej, co wspólnego miał Stanisław Leszczyński z babami. Na podstawie jego biografii można by nakręcić kilka filmów akcji, ale postaram się możliwie zwięźle nakreślić historię jego życia i jego epoki.

Od Sasa do Lasa

Uczta koronacyjna Stanisława Leszczyńskiego

Rzeczpospolita wkroczyła w XVIII wiek jako podupadające mocarstwo w unii personalnej z małą, ale bogatą, Saksonią pod berłem Augusta II Wettina. Tuż przed końcem poprzedniego stulecia (1698), wracając z wielkiego rekonesansu po Europie, Augusta odwiedził w Polsce car rosyjski Piotr Wielki. Obaj panowie byli wysocy, niezwykle silni i mocnogłowi, więc urządzili sobie kilkudniową pijatykę przerywaną zawodami w łamaniu podków gołymi rękami i strzelaniu z armat do byle czego. A przy okazji postanowili rozprawić się ze Szwecją. Jak pomyśleli, tak zrobili i niedługo później (1700) koalicja sasko-rosyjsko-duńska zaatakowała to nadbałtyckie imperium. Jak wiele pijackich pomysłów, tak i ten nie udał się zupełnie tak, jak się spodziewali. Szwedzi rozgromili Duńczyków na Zelandii, Rosjan pod Narwą i Sasów nad Dźwiną, po czym wkroczyli na terytorium Polski. Polscy senatorowie próbowali tłumaczyć królowi szwedzkiemu Karolowi XII, że August wypowiedział mu wojnę jako elektor saski, a nie jako król neutralnej Rzeczypospolitej, ale nie na wiele to się zdało. Szwedzi zajęli Wilno, Warszawę, Poznań i Kraków (1702), a Karol zaczął rozglądać się za nowym królem dla Polski. Syn poprzedniego króla, Jakub Sobieski, odpadał, bo August uwięził go u siebie w Saksonii (1704).

Antysaska opozycja w Polsce wysłała do króla Karola delegację z wojewodą poznańskim Stanisławem Leszczyńskim na czele. Młody, przystojny, oczytany i elokwentny wojewoda tak oczarował Karola, że ten uznał go za idealnego kandydata na swoją marionetkę na polskim tronie i wkrótce przeprowadził jego elekcję. Sejm elekcyjny 1705 r., pierwszy w dziejach polski, który dokonał się w otoczeniu obcych wojsk, był powszechnie uznany za farsę, ale zgodnie z życzeniem szwedzkiego króla wybrał 28-letniego Leszczyńskiego na następcę zdetronizowanego Sasa. Koronacja też nie miała dużo wspólnego z polskim obyczajem – odbyła się nie na Wawelu, ale w Warszawie, dokonał jej arcybiskup lwowski zamiast prymasa, a w miejsce korony używanej od czasów Łokietka, Karol użyczył Leszczyńskiemu specjalnie na tę okazję zrobionych insygniów, które mu zresztą zaraz po ceremonii zabrał. Panowanie Stanisława I w Polsce trwało niespełna cztery lata. Sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy Rosjanie spuścili Szwedom łomot pod Połtawą (1709), skąd Karol uciekł na terytorium Turcji, urządzając na kilka lat swoją siedzibę w Benderach. August wrócił na polski tron, zaś Stanisław uciekł do szwedzkiego wówczas Szczecina, a stamtąd przedostał się do Turcji, żeby uzgodnić z Karolem, co dalej.

Stanisław Leszczyński, król polski, książę Lotaryngii i Baru, u schyłku swoich dni

Bendery, miasteczko na obszarze dzisiejszego Naddniestrza (między Mołdawią a Ukrainą), to jedyne miejsce w Turcji Osmańskiej, w którym Leszczyński przebywał przez jakiś czas. Nigdy w życiu nie był w Konstantynopolu, ani tym bardziej w tureckiej niewoli. Ostatecznie (1714) Karol osadził Leszczyńskiego w należącym do Szwecji niemieckim księstewku Dwóch Mostów (Zweibrücken), gdzie zainspirowany architekturą tureckiego pogranicza eks-król zbudował sobie pałacyk o egzotycznej nazwie Tschifflik (z tureckiego çiftlik, „gospodarstwo”). Niestety po śmierci swojego szwedzkiego protektora (1718) musiał się Leszczyński stamtąd wynieść, więc przeprowadził się do dość skromnej rezydencji w pobliskim Wissembourgu. Miejscowość ta leży w Alzacji, regionie zamieszkanym wówczas przez ludność niemieckojęzyczną, a który od niecałych czterdziestu lat należał do Francji (później Alzacja krążyła jeszcze jak piłeczka pingpongowa między Niemcami i Francją, ostatecznie pozostając w rękach tej drugiej). I być może tam Leszczyński pozostałby już do końca życia, gdyby nie dość nieoczekiwane przybycie dziewosłębów z Wersalu (1725), którzy poprosili Leszczyńskiego o rękę jego córki, królewny Marii, dla młodszego od niej o siedem lat króla francuskiego Ludwika XV. Maria okazała się idealną żoną – urodziła Ludwikowi dziesięcioro dzieci i nie przeszkadzała mu w relacjach z licznymi metresami. Jej rodzice, żeby być bliżej córki, przenieśli się do Chambord, jednego z najbardziej wypasionych zamków nad Loarą.

Tymczasem w Polsce panował znowu August II, aż zakończył wreszcie zakończył swój hulaszczy żywot, umierając na gangrenę po amputacji stopy cukrzycowej (1733). Leszczyński, licząc na pomoc ze strony zięcia, uznał, że to dobra okazja, by spróbować odzyskać polską koronę. Pojechał więc incognito do Warszawy, gdzie objawił się niespodziewanie na sejmie elekcyjnym i został wybrany – tym razem już legalnie – na króla. Jego wcześniejszą koronację uznano za ważną, więc nie trzeba było jej powtarzać. Jednak sytuacja sprzed niemal trzydziestu lat powtórzyła się, tylko na odwrót: obce wojska, tym razem rosyjskie, zajęły warszawską Pragę, gdzie urządziły konkurencyjną elekcję syna Augusta II, który wkrótce potem został w Krakowie ukoronowany jako August III (tym razem użyto tradycyjnych insygniów; żeby nie naruszyć zapieczętowanych zamków w drzwiach do skarbca koronnego, wydobyto je przez dziurę wybitą w ścianie). Stanisław uciekł z Warszawy do Gdańska, które to miasto dość długo i dzielnie stawiało opór Rosjanom. Oplatająca Europę sieć konkurencyjnych sojuszy zmieniła walkę o polski tron w międzynarodowy konflikt, który – choć zwany polską wojną sukcesyjną – toczył się głównie we Włoszech i nad Renem. Francja szybko zajęła sąsiednią Lotaryngię, ale – nie licząc małego i nieudanego desantu na Westerplatte – Stanisławowi realnie nie pomogła. Gdańsk w końcu upadł, a Stanisław przebrany za chłopa uciekł (który to już raz?) do Królewca.

Babeczka rumowa konsumowana na dworze króla Stanisława w Lunéville. Kadr z filmu Arnauda Sélignaca pt. Boska Émilie (2007).

Ostatecznie wojna skończyła się w ten sposób, że August III pozostał na warszawskim tronie, a Stanisław jako nagrodę pocieszenia dostał od zięcia Księstwo Lotaryngii i Baru (1737), gdzie już do końca życia tytułowano go królem i gdzie, jak ocenił Voltaire, uczynił „więcej dobrego niż wszyscy królowie Sarmatów mogli kiedy zdziałać na brzegach Wisły”.[2] Do dziś zresztą Lotaryńczycy wspominają Leszczyńskiego jako króla Stanisława Dobroczyńcę (Stanislas le Bienfaisant), choć dorobił się tej pochlebnej opinii trochę na zasadzie „dobry car, źli bojarzy”, nareszcie realizując w swym pałacu w Lunéville (bo to tam spędzał większość czasu, zamiast w stołecznym Nancy) swoje marzenia o oświeconym panowaniu w otoczeniu filozofów i artystów, a zarządzanie księstwem na codzień pozostawiając przysłanemu z Francji kanclerzowi, którym był powszechnie znienawidzony markiz de La Galaizière.

Choć Leszczyński i Wettinowie byli zaciekłymi przeciwnikami politycznymi, to łączyło ich zamiłowanie do dobrego jedzenia, słodkości, wina i kobiet. W Polsce panowanie Augusta III przyniosło wreszcie dłuższy okres upragnionego pokoju, zwanego saskimi ostatkami, kiedy to szlachta – za przykładem magnatów i samego króla Sasa – jadła, piła i popuszczała pasa. Tymczasem Stanisław w swoim „małym Wersalu” w Lunéville gościł Voltaire'a, Rousseau i Monteskiusza, zabawiał się teatrem automatów w swoich egzotycznych ogrodach i zajadał się równie fantazyjnymi kompozycjami z lodów i cukrów przyrządzonymi przez swego nadwornego cukiernika Josepha Gillers. Choć roztył się straszliwie, to przeżył Augusta III, ale nie próbował już wracać na polski tron, na który imperatorowa Katarzyna Wielka wybrała jego imiennika, Stanisława Poniatowskiego (1764).

Jeden z najkrócej panujących, ale za to najdłużej żyjący, król polski odszedł w 1766 r. wyjątkowo paskudną śmiercią. Mówi się, że król chciał odpalić fajkę, albo po prostu się zamyślił przy kominku. Ale też odlewanie się do kominka nie było wtedy niczym nadzwyczajnym, a sędziwym monarchom nie zawsze chciało się dreptać tam, gdzie król piechotą chodzi. W każdym razie ubranie na Leszczyńskim zapaliło się, a władca zmarł od rozleglych poparzeń po kilku dniach męczarni.

TL;DR: Stanisław Leszczyński został królem polskim, potem go wygnano, przez jakiś czas mieszkał w Alzacji, później znów został królem polskim, znowu go wygnano, a resztę życia spędził jako książę Lotaryngii. Przez całe życie, a zwłaszcza pod koniec, lubił dobrze zjeść. Ale póki co, nie dowiedzieliśmy się niczego nowego o babach.

Ach te baby!

Eugeniusz Bodo śpiewa Ach te baby w filmie Michała Waszyńskiego Zabawka (1933)
Eugeniusz Bodo śpiewa Ach te baby w filmie Michała Waszyńskiego Zabawka (1933)


„Baba” jest w języku polskim słowem niezmiernie wieloznacznym. Jest to, jakby powiedział prof. Miodek, wyraz o słoworodzie naturalnym, razem z „mamą”, „tatą”, czy „cycem”. Pierwotne prasłowiańskie znaczenie to „matka jednego z rodziców”, a przez rozszerzenie – „jakakolwiek starsza kobieta”. W dawnej Polsce „babą” nazywano też chłopkę, a z czasem też jakąkolwiek kobietę nieokrzesaną i gburowatą; jest więc „baba” żeńskim odpowiednikiem „chama”, a przeciwieństwem „pani”. Baba to również drobna handlarka, bo dawniej wieśniaczki przyjeżdżały do miast sprzedawać swoje produkty, ale też zielarka, znachorka, akuszerka, czy po prostu wiedźma. Baba może być wreszcie określeniem kobiety (zwłaszcza zamężnej lub owdowiałej) w dowolnym wieku, a w szczególności własnej żony, czyli „swojej baby”. Kiedy Eugeniusz Bodo śpiewał o babach, to miał chyba na myśli kobiety w ogóle. A może jednak ciasta?

Kochane baby, ach te baby!
Człek by je łyżkami jadł.

— Jerzy Nel, Ach te baby (1933)
Dziewczę w stroju krakowskim niosące babę wielkanocną, której wizualnym przedłużeniem jest jego (tzn. dziewczęcia) pofałdowana spódnica (1936)

Zwłaszcza jeśli „babę” zdrobnić do „babki”, to może już być kobietą młodą i atrakcyjną; ale trzeba uważać, bo jeśli zdrobnimy ją jeszcze bardziej, to zostanie „babcią”. Oprócz tego są też pogańskie kamienne posążki tradycyjnie nazywane „babami”.[3] A od którego z tych znaczeń pochodzi „baba” w sensie ciasta? Do końca nie wiadomo. Może stąd, że gotowe ciasto przypominało kamienną figurę? A może długą, plisowaną, rozszerzającą się ku podłodze, babciną spódnicę? A może po prostu dlatego, że właśnie starsze kobiety miały największe doświadczenie w trudnej sztuce wypieku drożdżowych ciast?

Wypiek pięknych i puszystych bab był bowiem jedną z najtrudniejszych sztuk, z jakimi musiały mierzyć się domowe kucharki, a baba zbyt przypieczona, opadnięta czy zakalcowata stanowiła dla każdej gospodyni kompromitację. Zaczynano więc od starannego doboru składników – najlepszej jakości mąki pszennej, drożdży piwnych i świeżego masła. Następnie trzeba było jak najmocniej rozpalić piec, aby jak najdłużej utrzymał w miarę stałą temperaturę, i wstawić do niego formy – dobrze wyczyszczone i zalane ciastem. Wtedy przychodziła kolej na czynności niemal magiczne, których celem było niedopuszczenie, by baby się „przeziębiły” i opadły. Uszczelniano okna i drzwi, żeby nie było przeciągów, w pobliżu pieca chodziło się na palcach i mówiło szeptem, a wyjęte z pieca baby układano do wystygnięcia na puchowej pościeli. No i oczywiście wstęp do kuchni był całkowicie zabroniony mężczyznom; wyrób bab był czysto babską sprawą.[4]

„Jako puch jesteś” – tak wyrzekł poeta,
Który na babach znał się także przecie,
A ja to stwierdzam i wierzę poecie,
Bowiem największa dziś baby zaleta,
A dla gospodyń chluba i podnieta,
Gdy skosztowawszy: „jak puch!” im powiecie.

Baba, w: Zygmunt Gloger: Rok polski w życiu, tradycyi i pieśni, Warszawa: Jan Fiszer, 1900, s. 198


Te baby wpuściły mężczyznę do kuchni i baba im nie wyszła.

W każdym razie słowo „baba” w znaczeniu „ciasto” pojawiło się w polszczyźnie już co najmniej XVII w.[5] Oto na przykład opis święconego na dworze Sapiehów za panowania króla Władysława IV (długo zanim Leszczyński pojawił się na świecie), gdzie bab nie mogło zabraknąć:

Na samym środku był baranek wyobrażający Agnus Dei [Baranka Bożego] z chorągiewką, calutki z pistacjami […]
Stało 4 przeogromnych dzików, to jest tyle, ile części roku. Każdy dzik miał w sobie wieprzowinę, alias [czyli]: szynki, kiełbasy, prosiątka. […]
Stało tandem [rzędem] 12 jeleni, także całkowicie pieczonych z złocistymi rogami, […] nadziane były rozmaitą zwierzyną, alias: zającami, cietrzewiami, dropiami, pardwami. Te jelenie wyobrażały 12 miesięcy.
Na około były ciasta sążniste, tyle, ile tygodni roku, to jest 52, całe cudne placki, mazury, żmudzkie pierogi, a wszystko wysadzane bakalią.
Za nimi było 365 babek, to jest tyle, ile dni w roku.

— Z kalendarza poznańskiego cyt. w: Łukasz Gołębiowski: Lud polski, jego zwyczaje, zabobony, Warszawa: Drukarnia A. Gałęzowskiego i Spółki, 1830, s. 309–310

Od Stohrera do Savarina

Małe Alzatki niosące kugelhupf z okazji święta Trzech Króli

O ile samo słowo „baba” jest niewątpliwie pochodzenia słowiańskiego (więc nie było potrzeby zapożyczania go z języka arabskiego), to nie powodów sądzić, że drożdżowe ciasto wypiekane w formie o kształcie turbana jest rdzennie polskim, czy w ogóle słowiańskim wymysłem. Takie same ciasta, choć znane pod różnymi nazwami, od dawna wypieka się w całej środkowej Europie, od Holandii, poprzez Alzację, Niemcy, Szwajcarię, Austrię, Czechy, Polskę, aż po Rosję. W krainach niemieckojęzycznych nosiło ono nazwę „Gugelhupf” lub Kugelhupf. Pochodzenie tej nazwy jest bardziej zagadkowe niż naszej „baby”. W dzisiejszej niemczyźnie „Kugel” to „kula”, ale ciasta przecież nigdy nie robiono w takim kształcie. Być może Gugel pochodzi z łacińskiego cucullus („kaptur”), a Hupf to odpowiednik polskiego „hop”; ale co ma podskakujący kaptur do baby drożdżowej? Według pary słynnych niemieckich etymologów, braci Jacoba i Wilhelma Grimmów (którzy przy okazji badań nad językiem spisywali baśnie ludowe), ciasto rosło na drożdżach tak szybko, że aż podskakiwało, ale możliwe, że odnotowali po prostu ludową etymologię. A może chodzi o podskoki podczas tańca na weselach, na których podawano drożdżowe baby? Że Kugelhupf nie musiał być zawsze na słodko, świadczy fakt, że na polskich Kresach Wchodnich do tej pory jada się babkę ziemniaczaną z cebulą i boczkiem (w werjsi żydowskiej bez boczku), a mówi się na nią „kugel”, „kugiel”, bądź (po litewsku) „kugelis”.

W Alzacji owo ciasto (w słodkiej wersji) pieczono szczególnie chętnie, zwłaszcza na specjalne okazje, jak wesela właśnie, czy święto Trzech Króli. Skąd wzięła się jego nazwa, która w miejscowym dialekcie brzmi „Kugelhopf”, próbowano wyjaśniać legendami. Według jednej, był to wynalazek alzackiego księdza, który nazywał się Gérard Kugelhopf.[6] Według ciekawszej, to sami trzej królowie, w drodze z Ziemi Świętej do Kolonii (gdzie do dziś znajdują się ich rzekome relikwie) zatrzymali się w malowniczym alzackim miasteczku o nazwie Ribeauvillé, gdzie w podzięce za gościnę podpowiedzieli miejscowemu piekarzowi Kugelowi przepis na ciasto, które on później formował na kształt ich turbanów.[7]

Wnętrze ciastkarni Stohrera w Paryżu

I tak dochodzimy wreszcie do rozwiązania zagadki. Leszczyński podczas swojego wygnania w Alzacji (między pierwszą a druga utratą korony) zatrudniał na swym dworze miejscowych kucharzy, kredencerzy (odpowiedzialnych za nakrycie do stołu i przygotowanie potraw na zimno) oraz pasztetników (specjalistów od ciast). Ci ostatni zapewne podawali czasem alzacki kugelhopf swojemu pracodawcy, który musiał zauważyć, że niczym nie różni się on od polskiej baby. Najsłynniejszym pasztetnikiem-ciastkarzem, który zaczynał swoją karierę na dworze Leszczyńskiego, był Nicolas Stohrer (1706 – ok. 1781),[8] którego królewna Maria po ślubie z królem Francji zabrała ze sobą do Wersalu. Dla młodego Stohrera oznaczało to najlepszy wpis do CV, o jakim mógł zamarzyć, a także okazję, by spopularyzować tradycyjny wypiek ze swych rodzinnych stron na francuskim dworze. Problemem była tylko jego niemiecka nazwa – dla Francuzów nie do wymówienia i nie do zapisania; Francuzi, jeśli muszą, to zapisują ją na mniej więcej tyle sposobów (cougloff, goglopf, gouglouff, guglhupf, kougelhopf, kouglhupf, kouglof itd.) co nazwisko Leszczyńskiego. O ileż prościej było nauczyć ich polskiego słowa „baba”, które Stohrer poznał pracując dla polskiego eks-króla![9] Słowo to pojawia się na przykład w liście współautora Wielkiej Encyklopedii Francuskiej, Denisa Diderota, w którym opowiada o ucztach u barona d'Holbach na zamku Grand-Val w południowej Francji:

Zostanę tu jeszcze przez tydzień. Niech Pani prosi Boga, abym nie umarł z przejedzenia. Przywożą nam tu codziennie z Champigny najbardziej zajadłe i srogie węgorze, do tego podają małe arbuzy astrachańskie i kiszoną kapustę, i kuropatwy w kapuście, i młode kuropatwy à la crapaudine, i babeczki [des baba], i pasztety, i tarty, i ze dwanaście żołądków by trzeba mieć, żeby to wszystko pomieścić […] Na szczęście zapijamy to w ilościach proporcjonalnych, więc wszystko wchodzi.
Denis Diderot: Lettres à Sophie Volland, CVI: Au Grandval, le 24 septembre 1767, w: Œuvres complètes, red. J. Assézat, Maurice Tourneux, t. 29, Paris: Garnier, 1876, s. 246, tłum. własne
J’ai encore huitaine à passer ici. Priez Dieu que je ne meure pas d’indigestion. On nous apporte tous les jours de Champigny les plus furieuses et les plus perfides anguilles, et puis des petits melons d’Astracan, puis de la sauerkraut, et puis des perdrix aux choux, et puis des perdreaux à la crapaudine, et puis des baba, et puis des pâtés, et puis des tourtes, et puis douze estomacs qu’il faudrait avoir […] Heureusement on boit en proportion, et tout passe.

Tekst oryginalny:
J’ai encore huitaine à passer ici. Priez Dieu que je ne meure pas d’indigestion. On nous apporte tous les jours de Champigny les plus furieuses et les plus perfides anguilles, et puis des petits melons d’Astracan, puis de la sauerkraut, et puis des perdrix aux choux, et puis des perdreaux à la crapaudine, et puis des baba, et puis des pâtés, et puis des tourtes, et puis douze estomacs qu’il faudrait avoir […] Heureusement on boit en proportion, et tout passe.

W 1730 r. Stohrer postanowił otworzyć własną działalność i w pobliżu stacji końcowej powozów przyjeżdżającyh do Paryża od północy, przy ulicy Mont Orgueilleux (dziś Montorgueil), założył najstarszą działającą do dziś paryską ciastkarnię. Czy podawano w niej baby-kuglofy? Pewnie tak. Czy były nasączane rumem? Raczej nie od razu. XVIII-wieczne źródła dość konsekwentnie podają, że baby barwi się szafranem i ozdabia rodzynkami, ale o rumie nie wspominają. Jeszcze na początku XIX w. słynny smakosz Grimod de La Reynière już przypisywał wynalezienie baby Leszczyńskiemu, ale nie była to jeszcze baba rumowa.

Baba zwyczajna
Ze zbiorku przepisów na ciasta wydanego po polsku w latach 1930. przez zakłady Dr. Oetkera w Oliwie (Wolne Miasto Gdańsk)
Baba jest potrawą polską wynalezioną przez Stanisława Leczinskiego [sic], króla polskiego i wielkiego [sic] księcia Lotaryngii i Baru, władcę, który był wielkim smakoszem u schyłku swoich dni, a któremu nie była wcale obcą praktyka kuchenna. Szafran i rodzynki korynckie są głównymi przyprawami baby, jednakże niewielu kucharzy potrafi dobrze ją wykonać.
Alexandre-Balthazar-Laurent Grimod de La Reynière: Manuel des amphytrions, Paris: Capelle et Renard, 1808, s. 170, tłum. własne
Le baba est un met polonais, de l'invention de Stanislas Leczinski, Roi de Pologne, et Grand-Duc de Lorraine et Bar, prince fort gourmand vers la fin de ses jours, et qui n'étoit point étragner à la pratique de la cuisine. Le safran et les raisins de Corinthe sont les principaux assaisonnements du baba, mais peu de cuisiniers savent bien le faire.

Tekst oryginalny:
Le baba est un met polonais, de l'invention de Stanislas Leczinski, Roi de Pologne, et Grand-Duc de Lorraine et Bar, prince fort gourmand vers la fin de ses jours, et qui n'étoit point étragner à la pratique de la cuisine. Le safran et les raisins de Corinthe sont les principaux assaisonnements du baba, mais peu de cuisiniers savent bien le faire.

Zresztą w przedrewolucyjnej Francji rum był rzadkością, głównie ze względu na zaporowe cła, którymi państwo chroniło producentów rodzimych koniaków i innych alkoholi. Dopiero na początku XIX w. nad Sekwanę zawitała z Anglii moda na poncz, którego składnikiem był sprowadzany z Karaibów rum z trzciny cukrowej. W latach 40. tegoż stulecia rum zaczął pojawiać się we francuskich przepisach na desery. I tak smakowita legenda o polskim królu, który macza suchy kuglof w rumie i nazywa go imieniem baśniowego bohatera, rozsypuje się jak domek z kart. Najlepiej podsumował to historyk jedzenia, pan Michael Krondl:

Francuzi uwielbiają opowiadać anegdoty o swoim jedzeniu, a jeśli jeszcze uda się skojarzyć potrawę z jakąś znaną postacią, to tym lepiej. Niektóre z tych opowieści są prawdziwe, wiele jest zmyślonych, a bywają i takie, co jak napoleonka czy kremówka składają się z warstw kruchego faktu i puszystej fikcji. Nie da się ich ładnie rozdzielić, a nawet gdyby udało się zeskrobać całe wypełnienie, to pozostała prawda może okazać się nieco sucha.
Michael Krondl: Sweet Invention: A History of Dessert, Chicago Review Press, 2011, s. 171, tłum. własne
The French love to tell anecdotes about their food, and if some eminent person can be attached to a dish, so much the better. Some of the tales happen to be true, many are made up, but in some cases the stories are like a napoleon or millefeuille made up of layers of crisp fact and frothy fiction. Pulling it apart neatly is almost impossible. What's more, once you've scraped away all the fluff, the truth you are left with can be a little dry.

Tekst oryginalny:
The French love to tell anecdotes about their food, and if some eminent person can be attached to a dish, so much the better. Some of the tales happen to be true, many are made up, but in some cases the stories are like a napoleon or millefeuille made up of layers of crisp fact and frothy fiction. Pulling it apart neatly is almost impossible. What's more, once you've scraped away all the fluff, the truth you are left with can be a little dry.
Baba czekoladowa
Ta fabryka Dr. Oetkera w Oliwie nadal działa i rozsiewa po okolicy charakterystyczny słodkawy zapach mleka w proszku. Wiem, bo mieszkam 400 m od niej.

Zanurzanie pojedynczych kawałków suchego ciasta w winie, kawie czy czekoladzie było niewątpliwie starą praktyką, ale to nie samo co nasączanie całej baby przed podaniem. Kto zatem wpadł na taki pomysł? Tego nie wiemy, ale wiadomo, że w 1845 r. Auguste Julien (wym. o-giust żiu-lię), współwłaściciel ciastkarni przy placu de la Bourse w Paryżu, włączył do swojej oferty babeczki z kawałkami kandyzowanej skórki pomarańczy zamiast rodzynek i nasączane syropem na bazie kirschu zamiast rumu (albo kirschu). A że, jak już wiemy, Francuzi wolą te potrawy, które kojarzą im się z celebrytami, to nazwał tę babkę savarin (wym. sawa-rę) – od nazwiska słynnego smakosza, który nazywał się Jean-Anthelme Brillat (1755–1826; wym. żanan-telm bri-ja), ale zmienił nazwisko na Savarin, żeby dostać spadek po ciotce.

Jeśli chodzi o charakterystyczny kształt baby czy gugelhupfa, który gdzieniegdzie nazywano też „głową Turka”, to podobne formy stosowali już starożytni Rzymianie ok. 200 r.n.e.[10] Z czego wynika, że historia zatoczyła koło – z dawnego Rzymu, przez Niemcy, Polskę, Alzację, Francję, z powrotem do Włoch i neapolitańskich babà al rum.

Przepis

Historia zatoczyła też koło, gdy do Polski trafiły przepisy na niby polskie baby, ale nasączane alkoholizowanym syropem. Oto jeden z nich, na babki z ponczem na bazie araku:

Poncz zwyczajny: Funt cukru umoczyć w wodzie, poprzednio jednak trzeba go obetrzeć o skórkę 6 cytryn, włożyć natychmiast w rondelek i zagotować na syrop; mając już wyciśnięty i sok z 6 cytryn, wlać do syropu najprzód kwartę araku, a potem sok cytrynowy, potrzymać tak pod przykryciem, wtedy zlać esencję do butelki […]

Babki ponczowe: Dwa funty pięknej mąki zarobić kwaterką letniego mleka, 4 łyżkami albo łutami gęstych drożdży, dodać 10 jaj całych i ćwierć funta cukru; zostawić w ciepłym miejscu pod przykryciem na noc; a nazajutrz rano, dodać funt przetopionego letniego masła i półkwaterek esencji ponczowej. Wyrobić ciasto dokładnie, małe foremki wysmarować świeżym masłem, napełnić do połowy ciastem, po chwili rośnienia, wsadzić w piec umiarkowany na 3 kwadranse. Wyjąć z foremek na gorąco.

Bronisława L[eśniew]ska: Kucharz polski jaki być powinien: książka podręczna dla ekonomiczno-troskliwych gospodyń, Warszawa: S.H. Merzbach, 1856, s. 368, 424

Przypisy

  1. René Goscinny, Albert Uderzo: Astérix : Le Combat des chefs, Paris: Hachette, 2013, s. 3
  2. Voltaire: Kandyd czyli optymizm, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, Warszawa: 1931
  3. baba, w: Wielki Słownik Języka Polskiego, red. Piotr Żmigrodzki, Instytut Języka Polskiego PAN
  4. Maja Łozińska, Jan Łoziński: Historia polskiego smaku: Kuchnia, stół, obyczaje, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012, s. 173–174
  5. Baba, w: Elektroniczny słownik języka polskiego XVII i XVIII wieku, red. Włodzimierz Gruszczyński, Warszawa: Instytut Języka Polskiego PAN
  6. Michael Krondl: Sweet Invention: A History of Dessert, Chicago Review Press, 2011, s. 173
  7. Kugelhopf, w: Annie Perrier-Robert: Dictionnaire de la gourmandise, Paris: Robert Laffont, 2012
  8. Elizabeth Field: Stohrer, Nicolas, w: Darra Goldstein: The Oxford Companion to Sugar and Sweets, Oxford University Press, 2015, s. 657
  9. Krondl, op. cit., s. 171
  10. Melitta Weiss Adamson: Food in Medieval Times, Greenwood Press, 2004, s. 69


◀️ Poprzedni 📜 Spis wpisów Następny ▶️
⏮️ Pierwszy 🎲 Losowy wpis Najnowszy ⏭️


<!– [[Kategoria: ]] –>